W ostatnim czasie służba zdrowia kojarzy się ze strajkami pracowników i z zadłużeniem szpitali. Dlaczego przez lata, kolejnym ekipom rządzącym nie udaje się rozwiązać podstawowych problemów?
A co z dobrymi wieściami? Media pokazują przede wszystkim zamieszanie, sytuacje skomplikowane i trudne w służbie zdrowia, tworzą w ten sposób klimat niepewności i lęku wśród pacjentów i potencjalnych pacjentów. Kto jednak nie zna osoby, która została źle potraktowana przez lekarza lub pielęgniarkę, doświadczyła niezrozumienia, albo wręcz odmówiono jej wykonania badania, na które otrzymała skierowanie? I co z tego, że medycyna stoi na niezłym poziomie – jeśli kuleje organizacja w służbie zdrowia?
Wiadomo, że również spoza granic naszego kraju na leczenie do Polski przyjeżdża wiele osób. – Dotyczy to również rodaków, którzy mieszkają od lat za granicą albo tam pracują. Oni oceniają nasza służbę zdrowia zupełnie inaczej z tamtej perspektywy – wyjaśnia Gabriel Maj, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Lublinie. - Spojrzenie na służbę zdrowia przez pryzmat strajków, czy kolejek na rezonans może budzić niesmak, ale jest też druga strona medalu. Jakość usług jest dobra. Nasza medycyna jest wysoko oceniana – dodaje dr Radosław Starownik, dyrektor Naczelny Samodzielnego szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie.
Jest dobrze czy źle?
Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Lublinie wymieniany był jeszcze niedawno jako jeden z najbardziej zadłużonych placówek. To szpital, w którym znajduje się siedemset łóżek, gdzie rocznie udziela się ponad 40 tys. hospitalizacji. Natomiast od stycznia do listopada 2018 r. udzielono ponad 45 tys. porad w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Szpital składa się z 19 oddziałów. - Przez sześć lat nie było zaniechania udzielania świadczeń, nie wstrzymano wypłaty pensji czy nie ograniczano środków na produkty lecznicze. Uważam, że dziedzina zdrowia dotyczy wszystkich ludzi i powinna być jak najdalej od polityki, aby realizowany, stabilny program był realizowany bez względu na to, kto rządzi. Powinna być jedna polityka – mówi Gabriel Maj. Jak podkreśla dyrektor, placówka przy al. Kraśnickiej w Lublinie nie ma możliwości analizować przyjęć pacjentów pod kątem ekonomicznym, leczy wszystkich, którzy się zgłoszą. – Jest to zazwyczaj pacjent medycznie nieprzygotowany. Trzeba zrobić pełna diagnostykę oraz dodatkowe działania. To wiąże się z dużymi środkami finansowymi – wyjaśnia. – Spojrzenie ekonomiczne, a medyczne na ten sam problem może być zupełnie odmienny. Jak do tego podchodzić? To zależy nie tylko od dyrekcji, ale od wszystkich, którzy pracują w szpitalu i maja wpływ na politykę zdrowotną – podkreśla Radosław Starownik.
Dlaczego nikt się tym nie zajmuje?
Niektórzy eksperci podkreślają, że nie da się przywrócić dobrej kondycji ekonomicznej szpitali jeśli nie wdroży się ogólnopolskiego programu oddłużania. - Ważna jest tu polityka lokalna, aby szpitale regionalne mogły się zająć innowacyjnymi terapiami, rzeczami, którymi nie zajmą się szpitale powiatowe. Jednak, jeśli w tak wyspecjalizowanych szpitalach są Szpitalne Oddziały Ratunkowe – to specjaliści tam zatrudnieni zajmują się wszystkim. Odtrąca się przez to te możliwości, które możnaby wykorzystać – wyjaśnia prof. Artur Paździor z Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. - Prawdą jest, że szpitale powiatowe podejmują się leczenia nieryzykownego. Nie tylko pod kątem medycznym, ale i finansowym. Jeśli się im opłaca, to przyjmują na oddział pacjenta, jeśli nie to odsyłają go dalej. Jeśli pacjent przekroczy nasze drzwi – to zgodnie z prawem jest już pod naszą kuratelą. Nie mamy prawnej możliwości, aby po zbadaniu na SOR-ze i stwierdzając, że nie jest to jednostka wymagająca leczenia w naszym szpitalu – odesłać pacjenta z powrotem do szpitala powiatowego – wyjaśnia dyrektor Maj. – Oddziały ratunkowe nas bardzo obciążają, a powinny się otwierać nowe. Wolałbym funkcjonować w rzeczywistości działań planowych, a nie codziennym – podkreśla dyrektor Starownik.
Nie wszystko musi być innowacyjne
Jeśli programy medyczne i te dotyczące zarządzaniem szpitalami działają na Zachodzie lub w Skandynawii to należałoby się im przyglądać i niektóre z nich adoptować do polskich warunków. – Nie wszystkie programy muszą być innowacyjne, trzeba czerpać z doświadczenia innych – podkreśla Radosław Starownik. SPSK4, jest szpitalem uniwersyteckim i jest największym szpitalem w województwie lubelskim, a dziewiątym pod względem wielkości w kraju. – Staramy się łączyć kwestie czysto medyczne i dydaktyczne. Jesteśmy najwięksi, więc mamy największy zakres możliwości. Sprzyja temu zaplecze Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Oba wspomniane szpitale są akredytowane, podlegają określonym zasadom funkcjonowania – tłumaczy szef SPSK4. – Bardzo mocno rozwijamy radiologię, dobra diagnostyka na tym etapie pozwala na podjecie samodzielnych działań lub przekazanie pacjenta dalej. Mamy również dobrą kardiologię, ale powikłania wymagają, aby naturalnie pacjenta przekazywać na kardiochirurgię SPSK4 – podkreśla G. Maj. – Musimy się uzupełniać, bo w pojedynkę trudno sprostać wszystkim wyzwaniom. Oba szpitale zapewniają pacjentom bezpieczeństwo, nikt nie jest odsyłany – dodaje R. Starownik.