Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Chcę poznać swój lud

Zbliżało się Boże Narodzenie 1945 roku. Lublin zniszczony wojną szykował się do pierwszych świąt w – jak się jeszcze wtedy wydawało – wolnej Polsce. Jednak w pałacu biskupim świąteczną zadumę przerywało czuwanie przy umierającym bp. Marianie Fulmanie.

Był wtorek 18 grudnia. Przy chorym, który od kilku dni to tracił przytomność, to ją odzyskiwał, czuwali kapłani, siostry zakonne i pielęgniarki. W południe odmówiono Anioł Pański. Krótko potem biskup zmarł.

Miał 52 lata i ręce pełne roboty przy budowie kościoła Świętej Rodziny w Częstochowie (dzisiejsza katedra), gdy z Watykanu przyszła wiadomość, że Ojciec Święty Benedykt XV powołuje go na biskupa lubelskiego. Od czterech lat Lublin był osierocony w biskupstwie po śmierci bp. Franciszka Jaczewskiego.

1 grudnia 1918 roku, już w wolnej Polsce, wyzwolonej spod panowania zaborców, nowy biskup odbywa ingres do katedry lubelskiej. Zwraca się wtedy do swoich diecezjan słowami: „Obejmując rządy diecezji, drżę cały na samą myśl, azali sprostam wielkiemu zadaniu, jakie Kościół i Ojczyzna na mnie w tym czasie wkładają. Są mi tylko pocieszeniem słowa św. Pawła: »wszystko mogę w tym, który mnie umacnia«”.

Kapłan jest na to, by budował Królestwo

Swoją pracę zaczyna od poznania swoich księży, chce być jak najbliżej ludzi. Tłumaczy też, jak widzi rolę swoich kapłanów, pisząc: „Kapłan jest na to, aby niszczył królestwo grzechu, a budował królestwo cnoty, sprzeciwiał się nieprawości i złości świata i grzeszników nawracał, i utwierdzał sprawiedliwych. Nie ma na świecie świętszego dla kapłana obowiązku nad to jego bezpośrednie powołanie. Wszelkie prace inne, polityczne czy społeczne, czy nawet naukowe, muszą być podporządkowywane zadaniu czysto kapłańskiemu. Kapłani muszą być czyści, pełni zaparcia, nieustraszeni i nieugięci w wykonywaniu apostolstwa Chrystusa. Zwłaszcza w obecnych czasach wróg sprawy Bożej rozpala walkę piekielną przeciw Kościołowi i sługom jego i wiernym jego. Będziemy uciskani, prześladowani i szkalowani”.

Aby być bliżej swoich księży i wiernych, zarządza, by wydawać „Wiadomości Diecezjalne”, które wychodzą do dziś. Swoimi postanowieniami decentralizuje sposób rządzenia diecezją. Chce opierać się nie na kurii, lecz na dziekanach, bo to oni mają bezpośredni kontakt z ludem i najlepiej go znają. W tym celu organizuje pierwszy zjazd dziekanów. „Koniecznie trzeba się starać – pisze do księży – aby wśród kleru zawiązały się ściślejsze więzy na polu wspólnego powołania. Same zjazdy na odpusty albo nawet zbieranie się przy obfitym stole nie zacieśniają wśród księży zdrowego i pożytecznego zespolenia. Środkiem do nawiązania wzajemnych stosunków między księżmi na podstawie zdrowej i miłej są zjazdy i konferencje dekanalne poczciwie i w duchu Bożym prowadzone”.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy