Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Najważniejsza jest modlitwa

Nad wiernymi oprócz patrona strażaków czuwa też opiekun pszczelarzy. To zasługa proboszcza, który od lat prowadzi przy plebanii niewielką pasiekę.

Legenda głosi, że św. Florian w Krężnicy wziął się ze snu jej bogatego mieszkańca, Jarosława Krężnica. Święty podobno przyśnił mu się i nakazał dbanie o biednych. Krężnic tak bardzo przejął się sennym spotkaniem, że nie tylko zaopiekował się wszystkimi ubogimi w swojej okolicy, ale także na wzgórzu pod starym dębem postawił kościół, a w nim umieścił obraz św. Floriana. To legenda, ale faktem jest, że parafia od początków swojego funkcjonowania, czyli od XIV w., słynęła z działalności nie tylko duszpasterskiej, ale i charytatywnej. Działał tu szpital dla ubogich, a przed drugą wojną światową dom dla sierot, prowadzony przez siostry szarytki. W czasie wojny dom ten stał się siedzibą lubelskiego seminarium duchownego, a później akademikiem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Słabość do pszczół

Dziś w innym miejscu, ale także w Krężnicy Jarej, siedzibę mają stowarzyszenia, które od lat zajmują się pomocą biednym i wykluczonym oraz niepełnosprawnym. Duchową pieczę nad nimi sprawuje pszczelarz i egzorcysta w jednej osobie. − Nazwisko zobowiązuje − śmieje się ks. Marian Bartnik, proboszcz parafii w Krężnicy Jarej od blisko 20 lat. – Miłość do pszczół odziedziczyłem po tacie – opowiada. – Dziś to dla mnie wielka rozrywka. Patrząc na pracę w ulu, można się wiele nauczyć. Najbardziej lubię ten moment, gdy na wiosnę pszczoły się budzą. W człowieka wtedy nowe życie wstępuje.

Przed plebanią stoją dwa kolorowe ule. Na jednym z nich wymalowany jest obraz św. Ambrożego – patrona pszczelarzy. – Wszyscy wiedzą, że pasjonuję się pszczelarstwem. Dostałem ten ul – opowiada ks. Marian. − Dziś mam dwadzieścia cztery pszczele rodziny i wiem, że jak na hobby, to sporo.

W pracy przy pszczołach ks. Bartnikowi pomagają parafianie. Wszyscy też wspólnie korzystają z wytworzonego przy parafii miodu. – Ja go nie sprzedaję – zaznacza ks. Marian.

Wielka misja

Parafia w Krężnicy słynie nie tylko z pasji proboszcza, ale także z jego wyjątkowej posługi. – Od kilku lat jestem diecezjalnym egzorcystą – mówi ks. Bartnik. – Wielu ludzi przyjeżdża do mnie z różnych stron ze swoimi problemami. Proszą o rozmowę, modlitwę wstawienniczą. Najczęściej przyjeżdżają rano albo wieczorem po pracy. Widzę, jak bardzo potrzebują modlitewnego wsparcia. Niestety mam wrażenie, że liczba ludzi, którzy gdzieś w życiu się pogubili, jest coraz większa. Z posługi egzorcysty w parafii korzystają także na co dzień mieszkańcy Krężnicy i okolic. – Są bardzo otwarci na wszystkie propozycje związane z życiem duchowym, które im przedstawiam.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy