Dla całej masy ludzi w sklepie warzywnym leżą jedynie jabłka, twarde, miękkie, soczyste lub nie. Świat robi się płaski, pozbawiony wyrazu, kształtu. Smaku. Tracimy to wszystko, wraz z językiem.
Proszę komuś wytłumaczyć, że warto naukowo zajmować się poezją.
- Co robisz?
- Jestem polonistą, pracuję na uczelni.
- Ale co robisz, czym się zajmujesz?
- Badam poezję.
- Aha...
Ogólne przekonanie jest takie, że poeta to ktoś, kto wącha kwiaty i pisze o tym wiersz. Romantyk wącha od góry, turpista od spodu, a awangardzista woli „kwiat ulicy”. Ale wącha, a jak kto żyje z wąchania i wąchaniem żyje, to już jest podejrzany… Poeta, wraz ze swym badaczem. Oświadczam więc uroczyście, że nie wącham, i trudno mnie wzruszyć.
Literatura oferuje nam bogactwo języka. Bogactwo słów, którymi się posługujemy, otwiera nas na bogactwo rzeczywistości, która nas otacza. Może nie znajdę wyjątkowo dobrze płatnej pracy (kompleksy, kompleksy!), ale będę umiał dotknąć słowami widzialnego. Tego, czego doświadczam. Co mnie spotyka. Słowami potrafię wyjaśnić, wytłumaczyć, także pocieszyć i podnieść.
Czasem robimy ze studentami prosty eksperyment. Nawiązuję do Miłosza, który w poezji kładł nacisk na konkret. Kiedy przywołuje kwiat, to kaprifolium, kiedy ptaka, to jaskółkę. Drzewo? „Za czerwonym ulicznym światłem młode liście kasztanów”. Pytam więc studentów, czy czasem kupują jabłka. Kupują. No więc jakie? Często nie wiedzą. Potrafią wymienić lobo, czasem rubiny. Ktoś ostatnio wskazał kosztele. Dla całej masy ludzi w sklepie warzywnym leżą jedynie jabłka, twarde, miękkie, soczyste lub nie. Świat robi się płaski, pozbawiony wyrazu, kształtu. Smaku. Tracimy to wszystko wraz z językiem. Gubimy wyrazy, jak ten Grześ, co szedł z workiem przez wieś. Kolega powiedział mi ostatnio to samo o drzewach. Idziesz do lasu i widzisz tylko drzewa. Ale nie wiesz, co to za drzewa. Liściaste albo iglaste. Las robi się nudny.
Dla mnie punktem wyjścia do zabawy w literaturę jest przekonanie, że rzeczywistość jest nieskończenie większa, pojemniejsza od naszego języka. Co więcej, jest zmienna, dynamiczna, trzeba uchwycić ją w ruchu. Literatura jest jak siatka na motyle. Ale samo pisanie nie wystarczy. Zakończę Miłoszem: „Żeby napisać mądry wiersz, trzeba wiedzieć więcej, niż jest w nim wyrażone”. A teraz proszę iść po jabłka...