O tym, że kobieta jest marzeniem Pana Boga i każda jest piękna, znana apostolinka przekonywała młodsze i starsze panie w parafii Dobrego Pasterza w Lublinie w ramach projektu Ewy Zalewskiej "Pełna wdzięku".
Bez względu na to, ile mamy lat, wszystkie nosimy w swoim sercu pytanie: "Czy jestem piękna?". Jednak - jak mówi s. Anna Maria, jest to pytanie źle postawione. - Bo ono zaczyna się od "czy" i od razu rodzi w nas wątpliwość - tłumaczy. - Kobieta jest piękna, bo stworzył ją sam Pan Bóg - przekonuje. - Właściwie postawione pytanie brzmi: "Co jest moim pięknem?". Każda z nas ma inne piękno, jedyne i niepowtarzalne. Kiedy je odkryjemy i nadamy mu imię, zaczyna się w nas głęboka przemiana. Pierwszym jej znakiem jest to, że przestajemy się bać innych kobiet. Przestajemy się z nimi porównywać i odbierać je jako zagrożenie - wyjaśnia.
Zdaniem s. Anny Marii, kobieta, która odkryła swoje piękno, jest wartościowa, dobra i kochająca. - Kobieta, która odkryła swoje piękno, ma ogromne poczucie swojej wartości i nie będzie się sprzedawać. Im bardziej jest niepewna siebie, tym bardziej staje się prowokująca seksualnie. Stara się złapać mężczyznę na najniższe instynkty. Apostolinka podkreśla, że kobiety nie muszą w związku z tym nosić długich spódnic i powyciąganych swetrów. Wręcz przeciwnie. - Uwielbiam kobiety zadbane, wdzięczne, ale kobieta musi być tajemnicza. Na mężczyznę bardziej działa to, co jest zasłonięte, niż to, co odsłonięte.
Siostra Pudełko zwraca uwagę, że im bardziej kobiety poznały siebie, tym bardziej potrafią dbać o swoją godność i nie pozwalają, żeby je ktoś obrażał czy tez przekraczał granice. - Masz prawo powiedzieć, że pewnych zachowań sobie nie życzysz - tłumaczy s. Anna Maria. - To my wytyczamy granice. Mężczyźni traktują nas tak, jak my na to pozwolimy. Gdy kobieta jest kobieca, pewna siebie, zna swoją wartość, mężczyzna ustawia się do pionu, staje się rycerski. Dla takiej kobiety mężczyzna chce się starać, bo on to ma we krwi.
Apostolinka podkreśla też, że kiedy kobieta zna swoją wartość, podnosi poziom relacji na pewien pułap, bo nie boi się odrzucenia. - My najbardziej boimy się odrzucenia, kiedy nie akceptujemy i odrzucamy same siebie - wyjaśnia. - Gdy zacznę kochać siebie, będzie mi obojętne, czy ktoś mnie przyjmuje czy nie. To jego problem.
Siostra Anna Maria przekonuje także, że dobra kobieta buduje relacje dojrzałe i asertywne. Nie wstydzi się asertywności. - Kobieta kochająca nie musi być gwiazdeczką, wokół której kręci się cały wszechświat. To ona stawia inne osoby w centrum swojej uważności. Odkrywa, że to jej piękno tak poszerza serce, że chce kochać więcej. Jeśli autentycznie kochamy, i nie jest to takie przylgnięcie na zasadzie emocjonalnego przywiązania, to im więcej dajemy miłości, tym więcej jej w sercu odnajdujemy.