Jacek Kudła jest radnym gminy Wólka. Jest też sołtysem Rudnika. Od lat działa na rzecz lokalnej społeczności. Teraz szuka dawcy szpiku − genetycznego bliźniaka.
Pan Jacek ma 49 lat i troje dzieci. Przez wiele lat pracował w sklepie E.Leclerc przy ul. Zana w Lublinie. Dziś jego codzienność to szpital, ale jak mówi Renata Kudła, jego żona, gdyby tylko znalazł się dawca, mógłby natychmiast zostać poddany przeszczepowi.
O tym, że jest chory na ostrą białaczkę szpikową, dowiedział się w październiku 2018 roku. − Mąż przeszedł szereg specjalistycznych badań, które w końcu wykazały powód słabych wyników morfologii. Okazało się, że jest chory na nowotwór krwi i tak naprawdę jedynym ratunkiem jest przeszczep szpiku − mówi pani Renata. − Niestety nikt z rodziny nie zakwalifikował się jako dawca, dlatego też rozpoczęliśmy poszukiwania potencjalnego dawcy przez Fundację DKMS.
Mimo że w bazie DKMS zarejestrowanych jest ponad 1,5 mln potencjalnych donatorów, nie ma wśród nich genetycznego bliźniaka pana Jacka. Dlatego też przyjaciele, ale także cała gmina Wólka, z wójtem Edwinem Gortatem na czele, zaangażowali się wraz z fundacją DKMS w akcję poszukiwania dawcy dla pana Jacka. – Żyjemy na tym świecie, żeby sobie wzajemnie pomagać. Choroba nie wybiera i kiedyś może to spotkać każdego z nas.
Każdego roku ponad 10 tysięcy osób w Polsce zapada na jedną z chorób nowotworowych krwi lub szpiku. Od kilku lat tylko w naszym kraju wykonuje się około 1500 ratujących życie transplantacji szpiku, w tym aż w 75 proc. od dawców niespokrewnionych. Dawcy z zagranicy ratują polskich pacjentów, a dawcy z Polski – pacjentów na całym świecie. − Co godzinę ktoś słyszy diagnozę: nowotwór krwi − mówi Katarzyna Poniatowska z fundacji DKMS. – Szukanie dawcy dla potrzebującego przeszczepienia pacjenta jest często jak szukanie igły w stogu siana. Pomimo 30 milionów dawców zarejestrowanych dziś w bazach na świecie nadal dla 20 proc. polskich pacjentów nie znajduje się zgodnego dawcy − mówi. – Dlatego tak ważne jest, by ludzie się rejestrowali i jako potencjalni dawcy szpiku lub komórek macierzystych krwi obwodowej dawali szansę na życie osobom, które walczą z nowotworem krwi – podkreśla K. Poniatowska. − Najbliższą akcję rejestracji dawców przeprowadzamy z myślą o panu Jacku, ale rejestrujemy się dla wszystkich chorych na całym świecie.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się