Państwowe Muzeum na Majdanku jest najstarszym na świecie ośrodkiem opowiadającym historię II wojny światowej.
Historia Ewy Waleckiej i Edwarda Laskusa jest jedną z wielu, które dowodzą, że miłość potrafi znaleźć sobie miejsce nawet tam, gdzie istnieją tylko śmierć i okrucieństwo. Ewa Walecka, polska więźniarka polityczna, została przywieziona do obozu koncentracyjnego na Majdanku z Radomia. Trafiła na V pole więźniarskie i otrzymała numer 920. Początkowo pracowała w pralni obozowej, następnie przydzielono ją do pracy w charakterze pomocy domowej w willi niemieckiego komendanta obozu Hermanna Florstedta, a po nim następnego komendanta KL Majdanek − Martina Weissa. Podczas pracy w pralni obozowej poznała Edka, swoją wielką miłość.
Z kolei Edward Laskus został aresztowany w Warszawie za działalność konspiracyjną i osadzony na Pawiaku. Stamtąd w styczniu 1943 roku przewieziono go na Majdanek. W muzeum przechowywana jest bezcenna pamiątka ich miłości − bransoletka z numerem 920 wykonana przez Edwarda i ofiarowana ukochanej. − Te wyjątkowe historie są dowodem, że drut kolczasty nie jest dla miłości żadną przeszkodą. Również miłość do pozostawionej na wolności osoby niejednokrotnie pozwoliła przetrwać piekło obozu, jak i długie rozstanie – opowiada A. Wójtowicz.
Wspomnienia i przyszłość
W najstarszym na świecie muzeum II wojny światowej pojawiła się także Stanisława Kruszewska, była więźniarka KL Majdanek, która do obozu trafiła jako dziecko. – Majdanek jest dla mnie świętym miejscem. Przy każdej okazji, gdy jestem zdrowa i mam możliwość przyjść tutaj, to przychodzę. Także z rodziną. Chętnie patrzę na młodzież, z ciekawością słyszę ich głos. A moje wspomnienia wracają – mówi S. Kruszewska.
Karol Zając razem z koleżankami i kolegami z I LO im. S. Staszica w Lublinie był uczestnikiem spotkania „Miłość za drutami Majdanka”. – Uważam, że bez względu na profil klasy należy uczyć się historii. Jesteśmy tu całą grupą, podoba nam się edukacja poza budynkiem szkolnym, nauka w inny sposób niż tradycyjny. Temat spotkania jest bardzo ciekawy, dlatego cieszę się, że tu jestem – mówi.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się