Parafia w Rudniku jest jedyną w archidiecezji lubelskiej, której patronuje święty zakonnik z San Giovanni Rotondo. Wierni wierzą, że o Pio nad nimi czuwa.
Choć Rudnik to podlubelska wieś, parafianie, którzy co niedziela pojawiają się w niewielkim kościółku, to głównie mieszkańcy Lublina.
– 20 lat temu, kiedy dekretem abp. Józefa Życińskiego 1 grudnia 1999 r. powołana została do życia ta parafia, przy ul. Dożynkowej nie było jeszcze żadnego bloku – opowiada proboszcz parafii ks. Zbigniew Gąbka. – Nie było tak naprawdę nawet asfaltu. Dopiero gdzieś w 2007 r. pojawiły się pierwsze budynki wielorodzinne. Później infrastruktura zaczęła się rozwijać, pojawiły się nowe ulice, obwodnica. Ten rejon stal się dla ludzi atrakcyjny i zaczęło przybywać nam mieszkańców. Dziś parafia liczy blisko 3 tys. osób i cały czas się powiększa.
Przeszło 25 lat temu małżeństwo Helena i Jan Mrozikowie oddało swoją ziemię, by mieszkańcy Rudnika nie musieli co niedzielę dojeżdżać do kościoła św. Mikołaja w Lublinie. Wtedy powstała tu kaplica dojazdowa. Msza św. odprawiała się jedynie w niedzielę i święta. 6 lat później ośrodek stal się samodzielną parafią.
– To był czas, kiedy o. Pio został ogłoszony błogosławionym, pewnie dlatego nowa parafia otrzymała takie wezwanie. Jest to do tej pory jedyna parafia, której patronuje w diecezji św. o Pio – informuje ks. Zbigniew.
Pierwszym proboszczem parafii został ks. Stanisław Duma, który posługiwał w Rudniku 16 lat. Choć od początku w parafii pracował tylko jeden ksiądz, to jednak od wielu lat z parafią związany jest profesor KUL ks. Janusz Lekan. – Jestem mu bardzo wdzięczny za jego posługę – podkreśla proboszcz. – Pomagał w parafii za czasów ks. Dumy i pomaga nadal. To dzięki jego gorliwości powstało w naszej parafii aż pięć kręgów Domowego Kościoła.
Ksiądz Zbigniew nie kryje dumy z faktu tak licznej grupy dorosłych oazowiczów. – Biorąc pod uwagę wielkość parafii, to chyba najliczniejsza grupa w całej archidiecezji – stwierdza.
Po 20 latach funkcjonowania parafia w Rudniku powiększyła się prawie trzykrotnie. – Coraz więcej ludzi przychodzi na niedzielne Msze św., których mamy już cztery, mamy coraz więcej chrztów w parafii, także coraz więcej wiernych każdego 23 dnia miesiąca upamiętnia dzień śmierci o. Pio, a w każdą środę kieruje do niego osobiste prośby – zaznacza proboszcz.
Ks. Zbigniew jest też przekonany, że włoski święty czuwa nad parafianami. – Całkiem niedawno mieliśmy taką ciekawą historię – opowiada. – W jednej z rodzin naszej parafii miało się urodzić dziecko. Po badaniach prenatalnych okazało się, że będzie ono w znacznym stopniu niepełnosprawne. Przez cztery miesiące w każdą środę na kartkach, które ludzie wypisują z wezwaniami do o. Pio, pojawiała się prośba o uzdrowienie tego dziecka. Odczytywałem ją na każdym środowym nabożeństwie. Dziecko – dziewczynka, urodziło się zdrowe. Rodzice dali jej na imię Viktoria. Być może są jeszcze inni, którzy doświadczyli łaski za wstawiennictwem świętego kapucyna – zastanawia się.
W ostatnich latach kościół parafialny przeszedł gruntowny remont. – Cieszę, się że udało nam się pomalować wnętrze kościoła, odnowić ławki, zainstalować zabudowany konfesjonał. Mamy też nowy ołtarz i w końcu mamy chrzcielnicę – mówi ks. Gąbka.- Mam nadzieję, że będziemy mogli w związku z tym przymierzyć się w niedługim czasie do konsekracji naszej świątyni.