Mieszkańcy Łęcznej wyruszyli nocą z krzyżami na różne trasy Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. To kolejna miejscowość w naszej archidiecezji, gdzie zorganizowano takie nabożeństwo.
Ekstremalną Drogę Krzyżową rozpoczęła Msza św. w kościele św. Józefa w Łęcznej. Po niej uczestnicy wyruszyli na jedną z ośmiu tras do wyboru. Najkrótsza liczyła św. Wawrzyńca liczyła 23 km, najdłuższa Matki Bożej Kębelskiej 64 km.
- To już moja druga taka Droga Krzyżowa. Pierwszy raz poszedłem w ubiegłym roku pełen obaw czy dam radę. Były chwile, gdy szło się bardzo ciężko, nogi bolały i miałem ochotę zadzwonić do żony, po mnie przyjechała. Wtedy jednak myślałem o tym, jak musiało być ciężko Jezusowi. Przecież szedł pobity, zakrwawiony, niósł ciężki krzyż. Ja miałem lekki plecaczek z kanapką i herbatą. Stawiałem kolejny krok i doszedłem do końca. Bardzo głęboko to przeżyłem, dlatego w tym roku wybrałem się kolejny raz. Było podobnie trudno, ale o świcie, gdy odmówiłem modlitwę kończącą Drogę Krzyżową poczułem wielki pokój - mówi Mirosław Kowalski.
Na trasę wybrali się zarówno młodzi, jak i starsi. Każdy niósł jakąś intencję polecając Jezusowi to, czym się martwi i co dzieje się w jego życiu.
- Jestem człowiekiem zapracowanym. Często moja praca na różne zmiany nie pozwala mi uczestniczyć w Drodze Krzyżowej w Wielkim Poście, postanowiłem więc sobie, że wybiorę się na Ekstremalną Drogę Krzyżową, by lepiej przygotować się do świąt Zmartwychwstania. To było prawdziwe wyzwanie, choć jestem człowiekiem twardym. Myślę, że lepiej rozumiem jak mógł się czuć Jezus i to wszystko zrobił dla mnie - mówi Andrzej Mrozowski.
Ekstremalna Droga Krzyżowa odbyła się także w Chełmie.