Duża część naszego życia odbywa się w drodze. Wsiadamy w busa i jedziemy z koncertu na koncert. Nikogo nie dziwi, że każdy z braci Golców jedzie z różańcem, który wspólnie odmawiają - opowiadał Łukasz Golec.
Młodzi z duszpasterstwa młodzieży archidiecezji lubelskiej zaprosili na spotkanie muzyków, by w ten sposób wzbogacić program Święta Młodych w Lublinie.
Łukasz Golec - jeden z braci bliźniaków znany z przebojów rodzinnego zespołu Golec uOrkiestra - opowiadał młodym o tym, by nie wstydzić się wiary, realizować swoje marzenia i z ufnością patrzeć w przyszłość.
- Dla nas Pan Bóg to normalna sprawa. Zawsze tak było w naszym domu, ale i u wszystkich sąsiadów w rodzinnej Milówce. Chłopy nie wstydziły się chodzić do kościoła i odmawiać Różaniec i my też się nie wstydzimy. Wiemy, że to, kim jesteśmy, jakie mamy talenty i zdolności, zawdzięczamy Stwórcy. Rodzice nauczyli nas tego i pokory wobec życia nawet wtedy, gdy wydaje się, że odnieśliśmy sukces - mówił Łukasz.
Na spotkaniu opowiadał młodym o swoim domu rodzinnym i tworzeniu muzyki.
- Jesteśmy normalni. Jak to górale, mamy wyraziste charaktery i potrafimy być wybuchowi. Czasem powiemy sobie parę ostrych słów, ale wiemy, że zawsze możemy na siebie liczyć. Nie tylko ja z Pawłem, moim bratem bliźniakiem, ale i z dwójką pozostałych braci - mówił Łukasz.
Chłopaki bliźniaki to od zawsze były niezłe ziółka. Podobni jak dwie krople wody, (myleni nawet przez swoją mamę i własne dzieci) robili różne psikusy.
- Zdarzało się nam zamieniać. Czasem nawet zdawaliśmy jeden za drugiego egzaminy. Nikt nie jest w stanie nam tego udowodnić. Jedyne osoby, które nas nigdy nie mylą, to nasze żony - śmieje się muzyk.
Zapytany, jak radzi sobie w świecie celebrytów ze swoją wiarą i wartościami, odpowiada, że zwyczajnie.
- Wiara nie jest problemem czy powodem do wstydu. Nie muszę się z tego powodu tłumaczyć. Każdy, kto mnie zna, wie, jaki jestem czy ja, czy moja rodzina. Naturalne jest to, że w każdą niedzielę idziemy do kościoła. Często, jak gramy gdzieś w Polsce koncert, najpierw uczestniczymy we Mszy św. Ludzie widzą nas najpierw w kościele, potem na scenie. Tak powinno wyglądać moim zdaniem życie - najpierw spotkać się z Panem Bogiem, potem z ludźmi. Jeśli tego brakuje łatwo się pogubić. Znam wiele osób, którym sukces zamiast spokoju i radości przyniósł upadek, czasem na samo dno. Dlatego myślę, że najważniejsza w życiu jest pokora, bo nasze talenty otrzymaliśmy z góry i nie są naszą zasługą - mówił Łukasz.