Dr Bogusław Wróblewski, redaktor naczelny czasopisma literacko-artystycznego „Akcent”, wykładowca UMCS, mówi o lubelskich śladach Karola Wojtyły.
ks. Rafał Pastwa: Niedawno obchodziliśmy kolejną rocznicę śmierci Jana Pawła II, który przez niemal ćwierć wieku związany był z naszym miastem. Echa jego myśli pobrzmiewają również w przestrzeni akademickiej.
dr Bogusław Wróblewski: Polski papież był ważną postacią dla kilku pokoleń, a teraz trochę zapominamy o nim samym i o przesłaniu płynącym z jego aktywności. W samym Lublinie istotnym śladem pozostaje serdeczna i głęboka przyjaźń między biskupem Karolem Wojtyłą, potem Janem Pawłem II, a ks. prof. Tadeuszem Styczniem. Trwała ona do ostatnich chwil życia papieża. Osoby znające ks. Stycznia wciągnięte były siłą rzeczy w to myślenie o Karolu Wojtyle jako filozofie i wzorze osobowym. Ślady obecności Wojtyły w Lublinie – materialne i mentalne – utrwalał ks. prof. Andrzej Szostek. Dba o nie także obecny kierownik Katedry Etyki KUL, ks. prof. Alfred Wierzbicki. Zachowała się pamięć o spotkaniach i przyjaźniach, które mają lubelski rodowód. Warto przywołać choćby uczniów Karola Wojtyły – profesorów Tadeusza Kwiatkowskiego czy Jerzego Gałkowskiego.
Wspomnienia tych dwóch profesorów możemy znaleźć w „Akcencie”.
Co dziesięć lat, w kolejne okrągłe rocznice wyboru Karola Wojtyły na papieża, „Akcent” publikuje tom quasi-monograficzny – tak go nazwijmy – poświęcony sylwetce intelektualnej Ojca Świętego. Jesteśmy pismem świeckim, zatem nasze publikacje nie dotyczą samego pontyfikatu, chodzi o coś więcej – o weryfikację tezy, że gdyby ten człowiek nie był wcześniej twórcą, gdyby nie działał w obrębie sztuki jako poeta, dramatopisarz, uczony – teoretyk i historyk etyki, gdyby nie to wszystko, co wiązało się z działalnością ściśle kreacyjną – to byłby to zupełnie inny pontyfikat. Byłby zupełnie innym papieżem. To, że miał w sobie potencjał kreacyjny, że był artystą, spowodowało takie, a nie inne rozłożenie akcentów w czasie trwania pontyfikatu.
W „Akcencie” pojawili się artyści i humaniści mający do czynienia z szeroko pojętą twórczością Wojtyły.
Owszem, na przykład ks. Janusz Stanisław Pasierb napisał o ekranizacji sztuk Karola Wojtyły, bo był konsultantem kanadyjsko-włoskiego filmu na podstawie dramatu „Przed sklepem jubilera”. Bolesław Taborski, znakomity teatrolog i tłumacz Wojtyły na język angielski, pisał, opierając się na jego dramatach. Pisali też znawcy jego liryki. Co dziesięć lat powtarzamy niektóre teksty, szczególnie tych autorów, którzy w międzyczasie odeszli, a kiedyś specjalnie odpowiedzieli na nasze zaproszenie – ks. prof. Józefa Tischnera, który w 1988 r. napisał dla nas esej „Śmierć człowieka”, ks. Jana Twardowskiego, który wówczas przysłał nam nowe wiersze, abp. Józefa Życińskiego, który włączył się w to przedsięwzięcie w 2008 roku…
Są też rzeczy całkiem nowe.
Choćby znakomitego kapłana i poety, a także eseisty – o. Wacława Oszajcy. Nie tylko powtarzamy jego artykuł sprzed trzydziestu lat, ale zamówiliśmy u niego esej na temat „Tryptyku rzymskiego”, opublikowanego pod koniec pontyfikatu. Oszajca odsłania nieoczekiwane znaczenia tego poematu, szczególnie w odniesieniu do obrazu Chrystusa umierającego na krzyżu, na co warto zwrócić uwagę teraz, w obliczu Świąt Wielkanocnych.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się