Autor przeszedł do historii sztuki jako malarz dzieł o tematyce sakralnej, portrecista, rysownik, projektant wnętrz i witraży, natomiast mniej jest znany jako profesor KUL. Umyka także czasem uwadze, że na naszej uczelni znajduje się kilka portretów jego autorstwa.
Był lubianym przez studentów pedagogiem, ale łączenie aktywności artystycznej z dydaktyczną nie zawsze było łatwe. W okresie pracy na KUL podejmował wiele zadań i zleceń, co czasami skutkowało nieobecnością na uczelni. Tak było podczas wieloletnich prac przy konserwacji zabytków Wrocławia, gdzie m.in. zaprojektował witraże do pięciu okien katedry wrocławskiej. W liście do rektora swoją absencję na zajęciach uzasadniał w następujący sposób: „Chciałem za wszelką cenę sprostać tym […] ogromnym witrażom do katedry wrocławskiej. Pracowałem po 12 do 14 godzin na dobę, i w rezultacie dostałem zapalenia żyły ze skrzepem w prawej nodze”. Był świadom wagi zajęć ze studentami, stąd dodał: „Mam nadzieję, że będzie mi dane w jakiejś formie zrehabilitować się wobec KUL za ten czas mojej nieobecności”.
Monumentalne portrety bez patosu
Osobny nurt w twórczości Michalaka stanowią portrety, w których „nie było już […] patosu”, „gdzie przeważały tonacje żywe i jasne, jakby tutaj […] dawał upust swojej wrodzonej pogodzie” (Zbigniew Florczak). Artysta malował je w różnych miejscach i okresach swojej twórczości; podczas pracy na naszej Uczelni namalował sześć portretów rektorów KUL. Wchodzą one w skład kolekcji piętnastu reprezentacyjnych konterfektów włodarzy naszej Alma Mater. Niektóre z tych portretów wykonał najprawdopodobniej na podstawie zdjęć i dokumentów, zapewne tak było w przypadku podobizny ks. Idziego Radziszewskiego, pierwszego rektora i założyciela naszego Uniwersytetu i o. Jacka Woronieckiego OP, drugiego z kolei włodarza naszej Uczelni. Trudno jednoznacznie ustalić, czy artysta miał okazję osobiście poznać przedstawionych na płótnach rektorów okresu przedwojennego – ks. Józefa Kruszyńskiego i ks. Antoniego Szymańskiego. Bez wątpienia spotykał się, chociażby z racji zawodowych, z dwoma rektorami okresu powojennego: ks. Antonim Słomkowskim i ks. Marianem Rechowiczem. Wszystkie stworzone przez niego podobizny są w konwencji realistycznej i urzędowej; niektóre z nich przedstawiają magnificencje w uroczystych strojach uniwersyteckich i z atrybutami władzy, niektóre prezentują ich w strojach kościelnych. Ważnym rekwizytem występującym w tle portretowanych rektorów jest książka (Biblia lub brewiarz) czy też dokument. Koloryt i tło obrazów dopełniają odczucie dostojeństwa.
Największy, wręcz monumentalny w kolekcji portretów zawieszonych w rektoracie jest całopostaciowy obraz przedstawiający ks. Antoniego Słomkowskiego, pierwszego po II wojnie światowej rektora KUL. Antoni Michalak stworzył to dzieło w 1948 r., zatem w roku, w którym rozpoczął pracę na naszej uczelni. W sposób wyrazisty przestawia on rektora ubranego nie w togę, ale w czarną sutannę przepasaną czerwonym, szerokim, jedwabnym pasem prałackim, którego końcówki swobodnie spływają wzdłuż ciała. Rektor siedzący na krześle lekko, acz dostojnie wspiera się lewą ręką o stół pokryty wzorzystą narzutą, a prawą podtrzymuje leżącą na kolanach księgę, prawdopodobnie Biblię lub brewiarz, wzrok ma skierowany przed siebie. Rektor jakby zatrzymał się na chwilę modlitwy, ale jest gotów do działania, do służby: tak był ks. A. Słomkowski postrzegany przez środowisko uniwersyteckie, a artysta przekazał to w portrecie. Z czernią skromnej, prostej sutanny hormonizuje dyskretnie pokazany fragment czarnego oparcia stylowego krzesła gdańskiego. Wrażenie spokoju i powagi miejsca zwiększa pastelowy kolor tła; w głębi znajduje się wysoki krucyfiks, umieszczony na stole. Zainteresowanie budzi wyrazista, żywa i nasycona ekspresją twarz portretowanej postaci; jest poważna, zamyślona, z oznakami wewnętrznego opanowania i pogody ducha.
Jest wiele powodów, aby przypominać osobę i osiągnięcia Antoniego Michalaka, piewcy uroków Kazimierza nad Wisłą, artysty, który w swojej twórczości łączył elementy sacrum i profanum. Dla mnie, prócz tych istotnych racji uzasadniających zainteresowanie jego biografią, bogatym dorobkiem i techniką malarską, nie bez znaczenia jest okoliczność, że w sposób artystyczny utrwalił na płótnie wizerunki kilku rektorów KUL, moich znakomitych poprzedników.