W pierwszym numerze, datowanym na 1 października 1977 roku, wydrukowanym na przemyconym z Paryża powielaczu, zamieścił wstępniak – tekst programowy pt. "O co chodzi?". Podpisał go pseudonimem Janusz Topacz. W dzieło zaangażował się bez reszty.
Na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II została właśnie odsłonięta tablica upamiętniająca działalność różnych środowisk opozycyjnych działających w okresie PRL. Znajduje się ona w attyce wschodniego skrzydła historycznego Gmachu Głównego, w sąsiedztwie dziedzińca naszej uczelni. Miejsce komemoracji nie jest przypadkowe. Jego wybór dobrze, acz lapidarnie objaśnia tekst zamieszczony na marmurowej białej tablicy: „Ten gmach i ten dziedziniec były miejscem kontaktów opozycji demokratycznej: „Spotkań”, KOR, ROPCiO i KPN”. Uroczystość odsłonięcia tablicy daje asumpt do przypomnienia osób zaangażowanych w działalność opozycyjną w drugiej połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia związanych z naszą Alma Mater. Jedną z nich był Janusz Krupski, absolwent KUL. Jest on znany przede wszystkim jako człowiek dobrych początków, twórca samorządności studenckiej na KUL, która przeniosła się na inne uczelnie, niezależnej poligrafii, opieki nad niepełnosprawnymi fizycznie i psychicznie, czego efektem jest działająca obecnie Karta Wielkich Rodzin, założyciel i redaktor „Spotkań”, jednego z najważniejszych niezależnych pism drugiego obiegu wydawanego poza cenzurą. Janusz Krupski zginął tragicznie w katastrofie samolotu Tu-154M w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku w drodze delegacji RP – z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele – na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
Zrośnięty ze swoim miastem
Dzieciństwo i młodość spędził w Lublinie. Tu przyszedł na świat 9 maja 1951 roku. Jak czytamy w jego własnoręcznie napisanym życiorysie, znajdującym się w Archiwum Uniwersyteckim KUL, urodził się w „rodzinie rzemieślniczej. Ojciec […] jest właścicielem warsztatu ślusarskiego w Lublinie, który jest podstawowym źródłem utrzymania rodziny” – napisał. Po czym dodał: „Matka nie pracuje”, co należało rozumieć, że prowadziła dom, wychowując pięcioro dzieci. W mieście nad Bystrzycą spędził dzieciństwo i młodość. „Lublin był jego ulubionym miastem, był z tym miastem zrośnięty” – stwierdziła jego żona, Joanna Krupska z domu Puzyna. Tu ukończył pięcioletnie Technikum Mechaniczne, specjalizując się, jak niekiedy przypominał, w obróbce skrawaniem. Uzyskał maturę, co dało mu przepustkę na studia. Nie chciał jednak kontynuować edukacji w kierunku technicznym. „W trakcie nauki stwierdziłem, że posiadam większe zdolności w kierunku przedmiotów humanistycznych i dlatego postanowiłem studiować historię” – zaznaczył w przywołanym już życiorysie. Wybrał KUL, który podówczas z jednej strony stanowił enklawę, oazę wolności, z drugiej zaś był poddawany inwigilacji i różnym restrykcjom ze strony władz komunistycznych i służb bezpieczeństwa, miał także wyznaczone przez nie limity miejsc na studiach, szczególnie na kierunkach humanistycznych. Stąd też, aby otrzymać indeks, młody maturzysta przystąpił do egzaminu wstępnego z kilku przedmiotów i zdał go bez trudu. Z trzech wyznaczonych tematów na egzaminie pisemnym z historii wybrał: „Scharakteryzować i ocenić film o tematyce historycznej”. Przedmiotem wywodu uczynił film Krzyżacy w reżyserii Aleksandra Forda według powieści Henryka Sienkiewicza. Oczytany, poradził sobie z tematem, praca została oceniona jako dobra. I tak w 1970 roku otrzymał upragniony indeks i rozpoczął studia z historii na Wydziale Nauk Humanistycznych.
Czas intensywnego rozwoju
Na uniwersytecie czuł się jak ryba w wodzie. Wysoko cenił uczelnię i panującą w niej atmosferę: „Wydawało nam się, że KUL jest najlepszą uczelnią w kraju. Wszystko na KUL-u dla nas miało niezwykle wysoki poziom”. Studia szły mu dobrze; jego mentorem i promotorem pracy magisterskiej stał się prof. Jerzy Kłoczowski, wybitny uczony i patriota, znawca historii i kultury Polski przedrozbiorowej, historii Europy Środkowo-Wschodniej, historii chrześcijaństwa w Polsce oraz dziejów zakonów. Pod jego kierunkiem młody adept napisał i obronił pracę magisterską pt. Dominikanie Obserwanci Kongregacji św. Ludwika Bertranda w Polsce w XVII i XVIII w. Promotor, podobnie jak drugi recenzent, doc. Wiesław Müller, wysoko ocenił pracę dyplomową, zaznaczając, że: „Autor podjął temat niełatwy, nie opracowany dotąd […] Dużą zasługą opracowania jest też sięgnięcie do źródeł rękopiśmiennych”. Recenzent napisał zaś w konkluzji: „Praca jest napisana starannie, dobrym językiem, a zawarte w niej ustalenia zasługują na ogłoszenie drukiem”. Czas studiów Janusza Krupskiego przypadł na okres „wydarzeń grudniowych”, kształtowania się nowych środowisk i grup opozycyjnych, o rożnych formułach i obliczach ideowych. On sam, zaangażowany i aktywny student, był negatywnie nastawiony do ustroju PRL i jego sojuszników, czego wcale nie ukrywał. Był zdecydowany i bezkompromisowy: „Jeśli zrozumiał, że coś winien zrobić, czynił to, nie zważając na prośby i groźby. Tak było wielokrotnie” – mówił o nim po latach o. Ludwik Wiśniewski OP. Polem i narzędziem jego działania w okresie studiów stało się prężnie działające Koła Naukowe Historyków Studentów KUL (świętujące w tym roku 100-lecie swojego istnienia). Należał do sekcji zajmującej się historią najnowszą. W 1972 roku, jako student trzeciego roku, został wybrany na jego prezesa. Jak wspomina: „Inicjatywa wyszła […] od profesora Zygmunta Sułowskiego – kuratora Koła i od doktora Adama Stanowskiego – opiekuna. To oni zaproponowali mi start w wyborach i przekonali mnie do tego”. Rok później został wybrany na prezesa Komisji Koordynacyjnej Stowarzyszeń Akademickich KUL (pierwszego niezależnego samorządu studenckiego).
Ujawniła się wtedy ważna cecha jego charakteru
Konsekwentnie i z uporem bronił swoich poglądów, zasad i przekonań. Tę cechę charakteru ujawnił, kiedy wraz z innymi studentami postanowił zapobiec utworzeniu na KUL socjalistycznej organizacji studenckiej. Ów zamiar był pokłosiem realizacji decyzji władz komunistycznych z 1973 roku o scaleniu organizacji działających na uczelniach w Polsce – komisji i kół Zrzeszenia Studentów Polskich, Związku Młodzieży Socjalistycznej i Związku Młodzieży Wiejskiej – i utworzeniu jednego, scentralizowanego Socjalistycznego Związku Studentów Polskich. Takie odgórne zjednoczenie organizacji spotkało się z krytyką w wielu środowiskach (nota bene związek został zawieszony w okresie stanu wojennego i ostatecznie rozwiązany w 1989 roku). Na KUL rozgorzała żywa dyskusja. Krupski wraz z kolegami zdecydowanie przeciwstawił się pomysłowi założenia – w miejsce działającego dotychczas na uniwersytecie Związku Studentów Polskich – organizacji mającej w nazwie przymiotnik socjalistyczny, która miałaby reprezentować wszystkich studentów. „Byliśmy wtedy przekonani, że inaczej na uczelni katolickiej być nie może” – wspominał. „Okazało się jednak, że byliśmy w błędzie” – zauważył nie bez pewnego zaskoczenia, bo w czasie dyskusji i debat przeprowadzonych na początku 1973 roku na KUL „grupa studentów opowiadających się za utworzeniem SZSP okazała się całkiem liczna”.
Nolens volens sprawę musiał podjąć ówczesny rektor KUL o. Albert Mieczysław Krąpiec OP, który broniąc Uniwersytetu, zabiegając o jego istnienie i rozwój, nie zajął wyraźnego stanowiska w sprawie organizacji studenckich. W liście z 6 kwietnia 1963 roku do kard. Stefana Wyszyńskiego tak opisywał stan rzeczy: „[…] ostatnio mieliśmy spore trudności w związku ze zjednoczeniowym kongresem Zrzeszenia Studentów Polskich i przemianowaniem go na Socjalistyczny Związek Studentów Polskich. Młodzież bardziej aktywna spolaryzowała się wokół dwóch biegunowo różnych stanowisk: a/akceptacji ogólnej nowej organizacji z równoczesnym nasyceniem jej treściami chrześcijańskimi, b/negacji związku nowego jako sprzecznego z duchem chrześcijańskim”. Rektor odwołał się także do opinii Senatu, który – jak napisał – „stanął na stanowisku, że młodzież KUL nie powinna dokonywać żadnych manifestacji, gdyż one są w obecnym układzie szkodliwe dla ośrodka […] raczej winna przyjąć postawę wyczekującą w stosunku do nowej organizacji młodzieżowej, która ukaże swoje oblicze w praktycznym działaniu, poprzednia bowiem ZSP miała także założenia ideologiczne „socjalistyczne”, ale praktycznie była Bratniakiem [studencka organizacja samopomocowa „Bratnia Pomoc”– A.D. ]”.
Młodzi i gniewni interweniują u kard. Wyszyńskiego
Kiedy oddział SZSP mimo wszytko został formalnie utworzony, Krupski wraz z grupą studentów, głównie historii i teologii, wystąpił przeciwko tej decyzji. A ponieważ nie znaleźli zrozumienia u rektora, „młodzi i gniewni buntownicy” postanowili odwołać się bezpośrednio do kard. Stefana Wyszyńskiego, wówczas prymasa i przewodniczącego Komisji Episkopatu Polski ds. KUL, bardzo zaangażowanego w sprawy uczelni. Wraz z grupką innych studentów Krupski udał się na ul. Miodową w Warszawie. Swoją wizytę wspominał potem następująco: „Ksiądz Prymas powiedział, że podobnie jak my myśli większość studentów i że Episkopat nie opuści swojej młodzieży”. Jednocześnie opisał atmosferę towarzyszącą rozmowie: „Udzielając nam poparcia w sprawie SZSP, równocześnie rozmawiał [prymas – A.D.] z nami dość chłodno, bo jak dowiedzieliśmy się po niej, [..] nasze wystąpienie potraktował jako krytykę poczynań naszej kościelnej władzy zwierzchniej, czyli Rektora KUL, czego nie aprobował”. Ostatecznie swoją wizytę ocenił jako udaną i owocną; działalność koła SZSP na KUL została zawieszona (praktycznie się nie rozpoczęła). Niedługo później biskupi w liście pasterskim skrytykowali władze komunistyczne za administracyjne i autorytarne „zjednoczenie” organizacji młodzieżowych.
W „Spotkania” zaangażował się bez reszty
Po ukończeniu studiów w 1976 roku z wynikiem bardzo dobrym świeżo upieczony absolwent historii rozpoczął pracę nad doktoratem na seminarium prof. J. Kłoczowskiego, miał zajmować się historią Stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Akademickiej Iuventus Christiana. Dysertacji nie zakończył; wiatr historii poniósł go do innych zadań. Wraz z kolegami zaczął wydawać „Spotkania”. Niezależne Pismo Młodych Katolików, które stało się ważnym i wyraźnym głosem młodej katolickiej inteligencji niepodległościowej, sprzeciwiającej się mirażowi zreformowania socjalizmu i nadania mu „ludzkiej twarzy”. W pierwszym numerze, datowanym na 1 października 1977 roku, wydrukowanym na przemyconym z Paryża powielaczu, zamieścił wstępniak – tekst programowy pt. „O co chodzi?”; podpisał go pseudonimem Janusz Topacz. W dzieło zaangażował się bez reszty. Na zakup farby i papieru na pierwszy numer „Spotkań” wielkodusznie przeznaczył pieniądze z założonej mu przez rodziców, podówczas jakże wartościowej i upragnionej przez wielu, książeczki mieszkaniowej. Stał się twarzą „Spotkań”, był jedyną osobą w redakcji, która uczestniczyła w przygotowaniu w trudnych, konspiracyjnych warunkach wszystkich numerów czasopisma – do ostatniego, trzydziestego piątego, który ukazał się jesienią 1988 roku. W działalności wydawniczej upatrywał możliwość przekształcenia świadomości polskiego społeczeństwa.
Odpowiedź na Psalmy przyszłości
Na zakończenie chciałbym powrócić do tekstu zamieszczonego na odsłoniętej niedawno tablicy pamiątkowej. Otóż jako motto zamieszczono na niej słowa Juliusza Słowackiego (Odpowiedź na „Psalmy przyszłości”): „Honor myślom, / z których błyska Nowy duch / i forma nowa”. To trafny cytat. Istotnie, ludzie „Spotkań” szukali nowej „formy” życia społecznego i politycznego w złudnych latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. W przemianach ustrojowych starali się odnaleźć swoje miejsce w nowej rzeczywiści, służąc Rzeczypospolitej. Janusz Krupski z ogromnym zaangażowaniem pełnił między innymi funkcję szefa Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Tablica na dziedzińcu KUL, honorując wiele osób i środowisk opozycyjnych wyraźnie wpisanych w historię naszego uniwersytetu, będzie przypominać także jego – twórcę i redaktora „Spotkań”, prawego człowieka, wielkiego patriotę, absolwenta naszej Alma Mater.