Nowy numer 11/2024 Archiwum

Golgota Młodych - propozycja na koniec wakacji!

Tegoroczna Golgota Młodych nosi tytuł "Rozłam". To propozycja dla młodych, którzy nie zawsze mogą dogadać się z dorosłymi, ze sobą samym i z Panem Bogiem. Na zagubionych i tych, którzy się nie zgubili, czekają ojcowie kapucyni w Serpelicach.

GM2019. Rozłam.
GolgotaMlodych

Główną ideą rekolekcji jest niesienie Dobrej Nowiny młodemu człowiekowi, który szuka odpowiedzi na fundamentalne pytania.

- Tegoroczną edycję Golgoty Młodych zatytułowaliśmy "Rozłam", nawiązując do słów Jezusa z Ewangelii Łukasza: "Czy myślicie, że przyszedłem przynieść ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam." (Łk 12,51). Słowa te odnosimy do sytuacji młodego człowieka: trud dojrzewania, bunt, konflikty z rodzicami, poczucie winy i próba znalezienia własnej drogi na progu dorosłego życia. Stąd zaproszenie kierujemy do starszej młodzieży, powyżej 16 roku życia - wyjaśnia br. Szymon Janowski, kapucyn odpowiedzialny za organizację rekolekcji.

Kapucyni zapraszają młodych do Serpelic nad Bugiem, gdzie mają dom rekolekcyjny. W tym roku spotkanie odbędzie się od 22 do 26 sierpnia. Szczegóły na stronie golgota.mlodych.pl.


Jakie owoce przynosi ten czas, w swoim świadectwie napisał Michał:

Już jako 15-letni chłopak sięgałem po marihuanę i piłem alkohol. Do tego często wkradała się nieczystość. Byłem bardzo zagubionym człowiekiem. Ciągle mi czegoś brakowało i właśnie brak tego „czegoś” zapełniałem używkami i życiem towarzyskim. Z perspektywy czasu już wiem, że tę pustkę w sercu może zapełnić tylko miłość Chrystusowa. Na początku roku 2015 postanowiłem się przełamać i zdziałać coś w kierunku mojego życia duchowego. Postanowiłem wybrać się na ekstremalną Drogę Krzyżową do Wąwolnicy. To było trudne doświadczenie zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Udało mi się. Obiecałem sobie, że w lecie wybiorę się na pielgrzymkę do Częstochowy. Wtedy jeszcze trochę powątpiewałem w to, że w ogóle zbiorę się w kupę i wyruszę w drogę do naszej ukochanej Matki.

Przyszło lato, coraz bliżej pielgrzymki. Decyduję - idę. To była najlepsza decyzja, jaką podjąłem w moim życiu. Pierwszy dzień i pierwsze kilometry. W głowie głos - co ja tutaj robię? Ci wszyscy ludzie śpiewają i chwalą Boga. - No niby wszystko fajnie, przecież tego się spodziewałeś Michale. Zbierz się w garść, dasz radę. To tylko kilka dni. Z dnia na dzień było coraz lepiej, poznawałem dużo fajnych ludzi, ale też przełamywałem się. Mijały dni. Byłem zadowolony z tego, że podjąłem trud wędrówki. Na jednym z postojów spotkałem mojego starego znajomego - Jana. Pogadaliśmy, wszystko fajnie i to właśnie on pokazał mi ulotkę rekolekcji - Golgoty Młodych. Wydarzenie ma miejsce co roku w miejscowości Serpelice, niedaleko granicy polsko-białoruskiej. Spojrzałem na kartkę, co się będzie dziać. Akurat tak się złożyło, że będzie tam mój ulubiony raper - Tau, Który już wcześniej miał ogromy wpływ na moje życie duchowe i moralne. Mówię - OK Jasiu, jedziemy tam.

Przyszedł 21 sierpnia 2015 roku. Rozładowaliśmy swoje manatki. Rozłożyliśmy namiot. Ogólnie wszystko fajnie, jakieś pokazy ognia, pierwsza konferencja, słowo Boże na rekolekcjach to przypowieść o Miłosiernym Samarytaninie, a tytuł rekolekcji to „Godni Życia. Prowadzący bracia kapucyni mówią nam, że Pan Jezus chce przyjść do nas pokazać nam nasze życiowe zranienia i opatrzyć te rany. Atmosfera świetna, wszyscy ludzie w podobnym wieku, także jest spoko.

Przyszła niedziela 23 sierpnia. Ten dzień zapamiętam do końca życia. W ciągu dnia nic przełomowego nie było, dzień jak co dzień, rekolekcje mijają, a ja czuję się dalej duchowo w tym samym świecie, tzn. zagubiony. Nadeszła wieczorna adoracja. Był to dzień pokutny, a więc bracia kapucyni byli rozstawieni po całym miejscu naszego pobytu i udzielali sakramentu spowiedzi. Ja, jako że skorzystałem z sakramentu na tydzień przed rekolekcjami, nie czułem takiej potrzeby. Wniesiony został Jezus w Najświętszym Sakramencie. Nagle ogarnęło mnie ogromne pragnienie zbliżenia się do Pana Boga, a raczej zawołania do Niego. Zacząłem wołać z całych swoich sił. Z całego serca, dosłownie krzyczałem Bogu do ucha, że moje życie jest bardzo kiepskie, przeciętne. Nie czuję szczęścia z tego, że żyję. Po prostu nie czułem w życiu Boga. Kiedy tak zacząłem się modlić i mówić: Panie Boże, jeśli naprawdę jesteś i jeśli Ci tak naprawdę na mnie zależy, odpowiedz mi. Pokaż mi Siebie. Okaż mi choć cząstkę swojego miłosierdzia…

Nagle jakby coś we mnie pękło. Jezus pokazał mi moje zranienia. Pokazał mi to, jak bardzo od samego dzieciństwa byłem raniony. Przez kolegów, bliskich kolegów, którzy często mnie oczerniali, wyśmiewali. Ja przez całe życie szedłem z takim piętnem, że chcę być kochany, szukałem akceptacji szukałem szczęścia zawsze tam, gdzie go nigdy nie było. Płakałem. Więcej - ryczałem. Z moich oczu wydobywały się szczere łzy osoby która pragnie miłości. Pan Jezus pokazał mi to, jak bardzo mnie kocha. Jak bardzo Mu na mnie zależy. Jaką piękną osobą jestem w Jego oczach. Doświadczyłem Chrystusa takim, jakim naprawdę jest On sam. Naszym kochanym Ojcem. Który wzrusza się, który płacze razem z nami kiedy, dzieję się nam krzywda. To uczucie narastało. Pragnąłem być coraz bliżej Niego. Pragnąłem być blisko Boga, zamknąć się w Jego sercu i karmić się tylko Jego miłością. Dalej ciągle tak samo tego pragnę.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy