Nowy numer 39/2023 Archiwum

Zostają z nami na zawsze

Rodzice, którym umiera dziecko, noszą tę stratę w sercu każdego dnia. Z czasem uczą się żyć na nowo, ale nigdy nie zapominają. Łatwiej jest, gdy swój ból dzielą z innymi w podobnej sytuacji.

Wielu rodziców ma podobne doświadczenia utraty. − Na cmentarzu mąż niósł trumnę z ciałem naszego synka. Trzymałam go pod rękę i szliśmy tak w milczeniu. Przyciskałam do siebie zdjęcie Samuela. Bardzo mi pomagało patrzenie na nie, jakoś materializowało moją tęsknotę. Cały czas powtarzałam sobie w duchu, że tam, w tej trumnie, nie ma naszego dziecka, ono jest w niebie. Inaczej nie mogłabym patrzeć spokojnie, jak chowają białą trumnę pod betonowe płyty przyprószone śniegiem… Był piękny, pogodny, zimowy dzień. Przyjaciele śpiewali pieśni (Kasia i Sławek Łukasiukowie dawali świadectwo w 2016 roku na łamach „Gościa”). Część rodziców, którzy utracili dziecko, przyjeżdża do Wąwolnicy, gdzie odbywają się rekolekcje dla rodziców po stracie. To doświadczenie spotkania z innymi, którzy przeżywają podobny ból. W tym roku też planowane jest takie spotkanie.

– Zarówno rekolekcje, jak i comiesięczne spotkania w parafii bł. P. Frassatiego w Lublinie to czas przeznaczony nie tylko dla rodziców, którzy stracili dziecko w wieku prenatalnym, ale także dla tych, których dziecko odeszło, mając kilka czy kilkanaście lat, a nawet będąc już dorosłym człowiekiem. Dla rodziców, niezależnie od tego, w jakim jest się wieku, zawsze pozostajemy dziećmi – mówi ks. Piotr Drozd, duszpasterz rodziców po stracie.

Z potrzeby serca

– Niedługo minie 8 lat od śmierci naszej córki Dominiki. Zmarła przed urodzeniem. Nigdy się z nią nie spotkaliśmy. Kiedy odeszła, szukaliśmy wsparcia wśród ludzi o podobnym doświadczeniu, ale w Lublinie takiej grupy nie było. Postanowiliśmy więc sami rozpocząć takie spotkania – mówią Karolina i Paweł Garbaczowie.

W Lublinie od wielu lat istnieje grupa dla rodziców, których dzieci zmarły, będąc pod opieką Hospicjum Małego Księcia. Nie było jednak takiego miejsca dla tych rodziców, których dzieci umarły przed urodzeniem, w wypadkach samochodowych, zabójstwach, samobójstwach.

– Na początku sami nie mieliśmy do końca jasnej wizji, jakby to miało wyglądać. Założyliśmy fanpage na Facebooku − Rodzice po Stracie, przedstawiliśmy wizje i plany i w ten sposób co raz dołączali do nas jacyś ludzie, inni rodzice po stracie, ze swoimi pomysłami. Tak stworzyła się wspólnota rodziców i wspólnie wypracowaliśmy obecną formę spotkań oraz formę rekolekcji dla rodziców po stracie, które odbyły się w Wąwolnicy już po raz trzeci – wyjaśniają Karolina i Paweł.

Ważna jest pamięć

Doświadczenie rodziców po stracie pokazywało, że zwyczajnie łatwiej oswoić ból, gdy można się spotkać z innymi, którzy przeżywają to samo. Nie trzeba wtedy nic tłumaczyć, wyjaśniać, można płakać bez skrępowania, nikt nie czuje się nieswojo. Dlatego postanowiono organizować comiesięczne Msze św. dla rodziców, którzy stracili swoje dziecko, a po nich spotkania. Zaczęli na nie przychodzić ludzie nie tylko z Lublina czy okolic, ale i przyjeżdżać czasem z odległych stron Polski, by wspólnie pobyć w grupie, która rozumie to, co się przeżywa. Powstała też księga imion dzieci utraconych, gdzie każdy może wpisać imię swego dziecka.

– W takim doświadczeniu ważna jest wiara. Pomaga zrozumieć sens śmierci małego, niewinnego człowieka. Pomaga wierzyć w to, że paradoksalnie, chociaż cierpimy, jesteśmy szczęściarzami, bo mamy osobistego świętego w niebie – mówi Karolina.

Nie zawsze sami jesteśmy w stanie poradzić sobie z przeżywanym bólem, dlatego wsparcie innych, w tym kapłana i psychologa, ma ogromne znaczenie. – Pomocą służą nam znakomici fachowcy, którzy nie tylko mają teoretyczne przygotowanie, ale i własne doświadczenie straty. W tej wspólnocie jest np. małżeństwo psychologów, którzy sami stracili troje dzieci, więc ich pomoc dla innych jest nieoceniona – podkreśla ks. Piotr.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast