W książce Agnieszki Smreczyńskiej-Gąbki "Za matową szybą" jest wszystko co najważniejsze w życiu człowieka: narodziny i śmierć, pytanie o Boga i granice człowieczeństwa.
Agnieszka Smreczyńska-Gąbka wydobyła na światło dzienne osobę i dzieło swojego wujka, wzmocnione świadectwami jego bliskich. Dała mu tym samym możliwość opowiedzenia swego życia tak, jak chciał, dzięki temu nie zrobił tego ktoś inny, narażając tę prawdziwą opowieść na redukcję, przesunięcie akcentów czy niepotrzebne ubarwienia.
Tadeusz Smreczyński wspomina dramat wojny i obozów, ale też uznaje ludzką kruchość – bo nawet usunięty chirurgicznie numer obozowy nie został nigdy wyrwany z jego myśli i snów. To wyjątkowy pomnik – bo prawdziwy i żywy, tak istotny w dziele pojednania między narodami i na drodze pokoju teraz i w przyszłości. Bo pokój możliwy jest tylko dzięki osobom przyzwoitym i wiernym sobie.
Publikacja, wydana w niezwykle ciekawej i estetycznej formie, ukazała się właśnie nakładem Międzynarodowego Domu Spotkań Młodzieży w Oświęcimiu. Może ją nabyć każdy, kontaktując się właśnie z domem spotkań mailowo lub telefonicznie. Zamawiając nie trzeba płacić za ksiażkę, a jedynie pokryć koszty wysyłki. Wydanie niemieckie ukarze się w styczniu 2020 r. w związku z kolejną rocznicą wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau.
Książka „Za matową szybą” to w znacznej mierze przede wszystkim rozmowa mieszkającej w Lublinie Agnieszki Smreczyńskiej-Gąbki z bratem jej dziadka – Tadeuszem Smreczyńskim. – Ta rozmowa została przeprowadzona w 2006 r. Zdałam sobie sprawę, że wujek jest coraz starszy, a w jego głowie jest wiele ważnych wspomnień, które powinny być zachowane dla najmłodszego pokolenia. Niedawno podczas spotkania z młodzieżą licealną, gdy rozmawialiśmy o historii – zapytano mnie, gdzie można przeczytać wspomnienia Tadeusza Smreczyńskiego. Zaczęłam więc spisywać jego słowa. To rozmowa bardzo szeroka, dotykająca pobytu w obozach Auschwitz i Mauthausen, ale też czasu odbudowywania pokoju i pojednania, także doświadczenia spotkań młodzieży polskiej i niemieckiej – mówi autorka. Publikacja opatrzona jest archiwalnymi i unikatowymi fotografiami.
Obszerny artykuł na ten temat ukaże się w kolejnym papierowym wydaniu „Gościa Lubelskiego”.