To nie nadmierna prędkość była powodem wypadku sprzed prawie dwóch lat, w którym zginął Olaf Dziedzic i w którego następstwie Alicja Mazurek do śmierci w dniu 29 grudnia pozostawała w śpiączce.
Alicja Mazurek zmarła 29 grudnia. Rodzina, lekarze, przyjaciele i wiele osób walczyło o jej życie i zdrowie.
Alicja razem z kolegą Olafem Dziedzicem ze wspólnoty Guadalupe 19 lutego 2018 r. jechała jego samochodem. Auto uderzyło w wiadukt przy al. Tysiąclecia w Lublinie. Kierowca zginął na miejscu. Alicji lekarze także nie dawali wielkich szans na przeżycie.
Zmarła Alicja Mazurek. Miała zaledwie 19 lat.
Wszystkie media podały, że przyczyną wypadku była nadmierna prędkość. - Ja też tak myślałam, ale to nie prawda - zaznacza Agnieszka Mazurek, mama Alicji. - Nigdy się nie dowiemy, co tak naprawdę się wtedy wydarzyło, ale wypadek na pewno nie był spowodowany szybką jazdą.
Jak wyjaśnia A. Mazurek rodzina otrzymała od policji dokładną informację o prędkości i ona nie była przekroczona. - Na tym odcinku można było jechać z prędkością 70 km na godz. i Olaf z taką prędkością jechał. Mamy też relację szkoleniowca jednej z lubelskich szkół jazdy, który był świadkiem wypadku. On także podkreślał, że samochód nie jechał szybko.
Olaf prawo jazdy miał dwa lata. Jeździł samochodem rzadko. Być może to brak obycia z samochodem lub chwila nieuwagi doprowadziły do wypadku i w konsekwencji do śmierci dwojga młodych ludzi.