Mąż czy żona wymodleni przed obrazem św. Walentego nie należą do rzadkości. Może dlatego tak wielu młodych przychodzi tu, by polecać świętemu swoje sprawy.
Msze o miłość odprawiane w kościele Nawrócenia św. Pawła w Lublinie cieszą się ogromną popularnością. Wiele próśb zostało wysłuchanych po modlitwie przed obrazem św. Walentego i nie chodzi tu tylko o te związane ze znalezieniem swojej drugiej połówki, ale także o modlitwy małżonków w kryzysie.
Kilka lat temu zaczęto tu systematycznie, 14. dnia każdego miesiąca, odprawiać Msze o miłość. − W naszym kościele znajduje się zarówno ołtarz z obrazem św. Walentego, jak i jego relikwie. Nie znamy ich historii i nie wiemy, w jaki sposób te cenne dary znalazły się w naszym kościele. Na pewno to ojcowie bernardyni, do których przed wiekami należał ten kościół, zadbali o to. Dziś wielu ludzi wie o tym miejscu, ale wcześniej tak nie było. Jednak szukający bliskiej osoby często docierali właśnie do nas, prosząc tego świętego o wstawiennictwo w swoich sprawach sercowych. To było impulsem do zaproponowania regularnych Mszy o miłość w naszym kościele − wyjaśnia ks. Mirosław Matuszny, proboszcz parafii Nawrócenia św. Pawła w Lublinie.
Szukając miłości
Dziś Msze o miłość gromadzą sporą rzeszę ludzi, nie tylko młodych szukających swojej drugiej połówki, ale i starszych, którzy przychodzą ze współmałżonkiem, aby polecać sprawy swego małżeństwa czy też dziękować za otrzymane łaski. – Jesteśmy młodym małżeństwem z dwuletnim stażem, ale każde z nas pochodzi z rodziny, która doświadczyła kryzysu w relacjach małżeńskich swoich rodziców. Bardzo chcielibyśmy uniknąć takiego losu. Dziś wydaje się nam, że naszej miłości nic nie zagraża, ale wiemy, że różnie może potoczyć się życie i może nas spotkać jakiś kryzys. Dlatego przychodzimy systematycznie na Msze św. o miłość i modlimy się do św. Walentego, dziękując mu za nasze małżeństwo i prosząc, by zachował nas od problemów, które mogłyby pokonać naszą miłość. Czujemy się bezpieczniej, wiedząc, że jakiś święty czuwa nad nami – mówią Kasia i Paweł.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się