Dziś lubelska premiera filmu "Zieja" w reżyserii Roberta Glińskiego. Udział w wydarzeniu zapowiedzieli twórcy dzieła i aktorzy.
Do powstania kina o niezwykłym księdzu przyczynił się Lubelski Fundusz Filmowy. Chciałbym jednak, aby podczas lubelskiego spotkania nie było tak żałośnie, jak podczas uroczystej gali rozdania nagród filmowych Orły 2020.
Nie, nie chodzi mi o żarty z Kościoła katolickiego i jednowymiarowe aluzje do osoby Jana Pawła II – (rozumiem, że „Młody papież” Paolo Sorrentino jest zbyt wymagający i prowokujący, by zrobić z niego szerszy użytek w gronie rodziny polskiego aktorstwa, więc pozostaje jedynie liche przebranie i dmuchanie z nosa w mikrofon), ale mój niesmak budzi ten wszechogarniający sentymentalizm i prowincjonalność, to kurczowe trzymanie się własnej miedzy, wąskie myślenie i w konsekwencji mówienie.
Pojawił się wprawdzie na scenie Ołeh Sencow, ale tego samego wieczora prowadzący galę nie powstrzymał się od złośliwości na temat południowokoreańskiego filmu „Parasite”, głównego zdobywcy Oscara.
Poza lokalną polityką, odniesieniami do instytucji Kościoła – nie skoncentrowano się nawet w minimalnym stopniu na ekologii, uchodźcach czy równym traktowaniu. Szkoda.
A przecież możemy się uczyć od lepszych. Myślę, że Joaquin Phoenix nie miałby nic przeciwko.