W filmie "Zieja", zrealizowanym przy wsparciu Lubelskiego Funduszu Filmowego, grają m.in.: Andrzej Seweryn, Mateusz Więcławek, Zbigniew Zamachowski czy Michael Rastl.
Od wielu lat na Starym Mieście w Lublinie pojawiają się ekipy filmowe, realizujące zdjęcia do filmów i seriali, oglądanych przez miliony widzów.
Zwieńczeniem poszczególnych produkcji, w których największe miasto po prawej stronie Wisły za sprawą Lubelskiego Funduszu Filmowego bierze aktywny udział – są premiery kinowe. Gromadzą one na zaproszenie prezydenta Krzysztofa Żuka liczną publiczność oraz aktorów i twórców danego dzieła.
Wśród hitów z Lublinem w tle i we wnętrzu należy wymienić chociażby takie tytuły jak: „Carte Blanche”, „Volta”, „Wojenne Dziewczyny”, „Panie Dulskie”. Kolejną, najnowszą produkcją, która powstawała także w Lublinie, jest film w reżyserii Roberta Glińskiego pt. „Zieja”. Bohaterem jest duchowny rzymsko-katolicki ks. Jan Zieja, legendarny społecznik, kapelan AK i współzałożyciel Komitetu Obrony Robotników, pisarz i tłumacz.
W tytułową rolę wcielił się Andrzej Seweryn. Młodego ks. Jana – gra Mateusz Więcławek, w rolę majora SB wcielił się Zbigniew Zamachowski, prymasa Wyszyńskiego gra Tadeusz Bradecki, niemieckiego pastora Michael Rastl, a Jacka Kuronia - Jakub Wieczorek.
Na ekranie pojawiają się sfabularyzowane fragmenty życia ks. Jana Ziei, człowieka urodzonego 1 marca 1897 r. we wsi Osse w powiecie opoczyńskim. Jego biografia jest tak bogata i tak skomplikowana, że można by w oparciu o nią stworzyć kilka odrębnych scenariuszy. Film pokazuje człowieka, który jest wewnętrznie wolny, żyje filozofią i duchem Chrystusa, jest księdzem, który chce się spełniać pośród i z ludźmi – nie inaczej. – Niemożliwe w moim przypadku, aby życie księdza Ziei i ten wspaniały scenariusz, który realizujemy, na mnie nie wpływały. To oczywiście moja słodka tajemnica, jak i na czym to polega. Zetknięcie się z postacią ks. Jana w taki sposób, w jaki dał mi los, producent i reżyser, jest szansą wzbogacenia się o ten niezwykły życiorys człowieka absolutnie wierzącego w Chrystusa. Niezwykła była jego miłość do ludzi – on kochał ich tak, że oddawał im wszystko – mówił na planie w Lublinie Andrzej Seweryn.
Podczas lubelskiej premiery reżyser filmu – Robert Gliński, podkreślał, że współczesna kultura potrzebuje takich czystych postaci jak ks. Jan Zieja. – Był kontrowersyjnym duchownym, miał wyraziste wartości, często były one niewygodne oficjalnym prądom, był buntownikiem – ale nie dla buntu, ale dla obrony swoich przekonań, dlatego wchodził w konflikty. Konflikt jest czymś, co kino napędza, co napędza dramaturgie filmową. Był jednak krystalicznym człowiekiem, ten nasz święty zderza się z naszym filmowym antybohaterem – majorem SB – podkreślał reżyser.
Wyraził opinię, że od początku miał plan, by główną parę aktorów stanowili Zbigniew Zamachowski i Andrzej Seweryn. – To są aktorzy z najwyższej półki, poza tym są kontrastowi. Te dwie osobowości dobrze funkcjonują na ekranie – uzupełniał.
Reżyser podkreślił, że zajmując się tematyką, która dotyka instytucji Kościoła, narazi się na krytykę niektórych środowisk. – Po trochu narażam się na wszystkie strony – bo są głosy krytyczne z jednej i drugiej strony, ale są też pozytywne po obu stronach. Myślę, że Kościół w naszym kraju też jest zróżnicowany i podzielony tak jak nasze społeczeństwo, ale ktoś kto ma otwartość na inne poglądy – zrozumie, co mówił ks. Jan Zieja w swoich kazaniach, a one są wspaniałe. Liczę, że z tego filmu wypłynie nauka, że należy szanować każdego, nawet tego, który ma inne poglądy – podsumował.