Dużo i chętnie podróżował. "Byłem pełen podziwu dla jego bujnego życia. Znał cały świat i barwnie potrafił o nim opowiadać. Gawędziarzem był znakomitym", zanotował przywoływany już Konrad Bielski. Trzeba dodać, że nie tylko gawędziarzem. O swoich wyprawach pisał i to bardzo udatnie; jego dwukrotnie wydawane "Listy z podróży" także dziś zaciekawiają spostrzeżeniami odnośnie do kultury odwiedzanych miejsc i świadczą o dużej wiedzy z zakresu historii, geografii, ekonomii czy etnografii.
Był postacią nieszablonową i oryginalną
B. Bouffał był człowiekiem bardzo aktywnym, obytym w świecie, należał do wielu stowarzyszeń, korporacji i towarzystw naukowych, co odzwierciedla także korespondencja z władzami uniwersytetu. I tak np. pismem z 19 kwietnia 1925 r. kierowanym do rektora prosił o przesunięcie wykładów „Z powodu przyjazdu do Warszawy Benesza (wielokrotny premier, a podówczas minister spraw zagranicznych Czechosłowacji – A. D.) Resursa Kupiecka, której jestem członkiem, wydaje na jego cześć wielki bankiet, na którym wypada, abym był”. Z kolei pismo z 2 maja 1927 r. rozpoczął od zwrotu: „Z powodu mego wyjazdu na posiedzenie Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, którego jestem członkiem”.
Dużo i chętnie podróżował. „Byłem pełen podziwu dla jego bujnego życia. Znał cały świat i barwnie potrafił o nim opowiadać. Gawędziarzem był znakomitym”, zanotował przywoływany już Konrad Bielski. Trzeba dodać, że nie tylko gawędziarzem. O swoich wyprawach pisał i to bardzo udatnie; jego dwukrotnie wydawane „Listy z podróży” także dziś zaciekawiają spostrzeżeniami odnośnie do kultury odwiedzanych miejsc i świadczą o dużej wiedzy z zakresu historii, geografii, ekonomii czy etnografii.
Był postacią nieszablonową i oryginalną. Podobno, jak to odtwarzał cytowany już Konrad Bielski, „On to pierwszy w Polsce propagował coctaile, które osobiście przyrządzał. Sztuki tej nauczył się za oceanem, miedzy innymi, jak mówił, na wyspie Barbados”. Ponoć, owe „nowinki”, jak chce autor wspomnień, profesor Bouffał przeszczepiał na grunt uniwersytecki. „Na balach akademickich, elegancki, w białym kitlu, zarzuconym na frak, rozstawiał swój warsztat coctailowy, przyrządzał i sprzedawał (oczywiście na dochód Bratniaka) tłumnie oblegającym go snobom”, czytamy w „Moście nad czasem”.
Łagodny sposób usunięcia z uniwersytetu
Pracę w lubelskiej wszechnicy B. Bouffał zakończył nieoczekiwanie, po niespełna trzech latach od zatrudnienia. Formalną podstawą rozwiązania umowy było, jak czytamy w protokole z posiedzenia Senatu Akademickiego, udzielone mu consilium abeundi. Ten łaciński zwrot tłumaczony dosłownie, jako „porada odejścia” oznaczał, jak to możemy przeczytać w słowniku wyrazów obcych M. Arcta „łagodny sposób usunięcia z uniwersytetu”. Ową poradę profesor otrzymał wskutek konfliktu z prof. Ignacym Czumą, ówczesnym dziekanem Wydziału Prawa (pisałem o nim wcześniej). Spór nabrał rozgłosu i dosyć szerokiego zasięgu. I mimo, że w tej sprawie interweniowały lub wypowiadały się osoby trzecie, prof. Bouffał, stanowczo nie zgadzając się ze stanowiskiem Uniwersytetu, zachował się wobec niego honorowo i lojalnie. W sążnistym piśmie (jednym z wielu), wyjaśniając swoje stanowisko zapewniał, że „sprawy tej, niesprowokowany, w prasie nie poruszę”.
Na zakończenie chciałbym wrócić do dyplomu Medalu Niepodległości umieszczonego w szafie magazynach Sekcji Rękopisów naszej Biblioteki; niestety, nie wiemy, w jakich okolicznościach trafił on do Lublina. Nie można ustalić, kto i kiedy go przekazał, czy sam profesor (umarł w 1949 roku w Gdańsku), czy ktoś z jego przyjaciół (nie założył rodziny), czy osoby postronne. Nie wiemy też, gdzie znajduje się przyznany mu medal, któremu towarzyszył dyplom. Poza wszystkim jednak, dobrze się stało, że dokument trafił do kulowskiej książnicy. Jest tutaj profesjonalnie przechowywany i udostępniany. Poza tym, przypomina nam barwną, pełną temperamentu i werwy, nietuzinkową postać profesora, który współtworzył międzywojenną historię naszej Alma Mater.