W tym trudnym czasie warto powstrzymać się od radykalnych sądów i ocen. A co się stanie, jeśli niebawem to o nas ktoś będzie mógł powiedzieć (napisać) wszystko? I to bezkarnie?
Na moją pierwszą lekcję w ramach praktyk studenckich opiekun praktyk zaprosił ekipę telewizyjną. Było to w Liceum im. Vetterów w Lublinie, prawie dwie dekady temu. Nie byłem zadowolony z tego, jak poprowadziłem te zajęcia. Koncentrowałem się na tym, jak wypadnę w telewizji i przed obserwującymi mnie z perspektywy klasy, w szkole założonej przez ewangelików.
W procesie komunikowania niekiedy ważniejsza jest forma od treści. Dlatego nie rozpaczam, jeśli merytorycznie wypadłem wtedy słabiej, przecież komunikowanie niewerbalne ma swoje określone i ważne funkcje.
W ostatnich dniach przez media społecznościowe przelała się fala kpin z nauczycielek z telewizyjnej szkoły, które być może po raz pierwszy prowadziły lekcje na wizji. To nie jest łatwe zadanie. Dlatego jestem daleki od krytyki i głośnego śmiechu. Dlaczego?
Kończyłem szkołę podstawową w nieco innych czasach i warunkach. Wtedy nikt nie miał możliwości nagrać żenującej pod względem poziomu tej lub innej lekcji, nauczyciela opowiadającego głupoty, utrwalającego stereotypy, nierówności czy mówiącego o pracy na działce, bzdurach wyczytanych w prasie brukowej albo snującego mądrości życiowe, zamiast nauczyć czegokolwiek (były też wyjątkowo dobrze zorganizowane i przygotowane zajęcia - i to w większości, także fachowcy w swoich dziedzinach).
Nie byliśmy w stanie zweryfikować wszystkich informacji, które do nas docierały, ale łatwo było dostrzec zaangażowanie i poziom przygotowania prowadzącego czy prowadzącej lekcję. To się widzi i pamięta.
Jak jest dzisiaj, gdy lekcje nie odbywają się w obecności kamer? Warto zapytać o to uczniów, a nie wyłącznie publicystów i leniwych odbiorców mediów. Nie wspominając już o osobach, którym poprawia się nastrój, gdy choć przez chwilę postawią się w roli "eksperta".
Język definiuje nas i wszystko, co "nasze". Jest potężną bronią. Dlatego w tym trudnym czasie warto powstrzymać się od radykalnych sądów i ocen. A co się stanie, jeśli niebawem to o nas ktoś będzie mógł powiedzieć (napisać) wszystko? I to bezkarnie?