Liczni parafianie, koledzy kapłani i rodzina żegnali wieloletniego proboszcza parafii Niemce ks. Krzysztofa Galewskiego. Mszy św. pogrzebowej przewodniczył abp Stanisław Budzik.
W dzień, w którym Kościół świętuje święto Chrystusa przedwiecznego i najwyższego kapłana, żegnano zmarłego ks. Krzysztofa.
- To młode święto wskazujące na Jezusa Dobrego Pasterza i kapłana. W ten dzień żegnamy kapłana Krzysztofa tu na ziemi i prosimy, by Bóg przyjął go do swego Królestwa. Odczuwając żal wsłuchujemy się w słowo Boże, które do nas Kościół kieruje, a mówi o próbie Abrahama, od którego Bóg zażądał syna. Jakże okrutne wydawało się to polecenie. Przecież Bóg obiecał, że jego potomstwo będzie liczne jak gwiazdy na niebie, a tu nagle pojawia się polecenie, by złożyć Izaaka w ofierze.Tradycja chrześcijaństwa od początku dostrzegała w tym wydarzeniu zapowiedź ofiary Chrystusa - mówił abp Stanisław Budzik w homilii podczas Mszy św. pogrzebowej
Przytoczył też słowa kard. Ratzingera, który mówił kiedyś, że od początku idziemy ku przeznaczeniu naszego powołania. Im dłużej droga się ciągnie, bardziej aktualne staje się pytanie, dokąd zmierzamy. Dostrzegamy drwa na swoich plecach, porażki, siwiejące skronie, śmierć bliskich. Niekiedy ogarnia nas zagniewanie na Boga i świat. Jest jednak na to rada - mówi kard. Ratzinger - Trzeba uczyć się krzyża i wierzyć, że Bóg to wszystko przewidział. Spojrzenie na krzyż daje nam siłę.
- W głębinach Bożego Miłosierdzia, które nie jest słabością, ale siłą, składamy pamięć o ks. Krzysztofie. Szybko dokonała się ofiara jego życia. Mógł jeszcze pracować, pomagać obecnemu księdzu proboszczowi, otwierać ludzi na Boga, ale nie wygrał walki z nieuleczalną chorobą. Może wołał: niech mnie ominie ten kielich, ale dodawał: niech się dzieje jak Ty chcesz, a nie jak ja - mówił abp Stanisław.
Podkreślał też, że ks. Krzysztof był do końca sługą wiecznego i najwyższego kapłana. Wiernie pracował na Jego chwałę w wielu placówkach. Niemal 30 lat swego kapłańskiego życia spędził w parafii Niemce. Przy pomocy parafian odnowił kościół, wymalował ściany, odnowił ołtarze, powstały witraże. Dbał o rozwój życia religijnego, założył wiele grup. Jako dobry pasterz wymagał najpierw od siebie, a potem od innych.
W swoim testamencie napisał: "Stało się tak, jak się Jemu podobało. Dziękując za dar życia i powołania z pokorą schylam głowę przed zarządzeniem Bożej opatrzności. Powołanie kapłańskie ceniłem sobie najbardziej. Jeśli komuś sprawiłem przykrość - przepraszam, tym którzy mnie zranili - wybaczam. Ufam, że Bóg nie dopuści, że w swoich ostatnich chwilach sprzeniewierzę się Chrystusowi. Pragnę całkowicie oddać się na wolę Pana i dziękuję za wszelkie dobro, proszę o modlitwę. Do zobaczenia przed Bogiem".