Dokładnie 71 lat temu w lubelskiej katedrze zapłakała Matka Boża. Rocznica tamtych wydarzeń gromadzi na wspólnej modlitwie rzesze wiernych. W tym roku uroczystościom ku czci Matki Bożej Płaczącej przewodniczy bp Adam Bab.
Zwracając się do wiernych nawiązał do zbiegu okoliczności, jaki zaistniał w jego osobie i wydarzeniach z 3 lipca 1949 roku.
Wówczas w diecezji lubelskiej był nowy biskup Piotr Kałwa, który zaledwie kilka dni wcześniej, bo 29 czerwca przyjął święcenia biskupie. Podobnie przewodniczący uroczystościom bp Adam Bab od 29 czerwca tego roku jest nowym biskupem diecezji lubelskiej.
Uroczystościom przewodniczył bp Adam Bab.- Nam obu przyszło się zmierzyć z podobnym pytaniem: dlaczego płaczesz Matko? Ja mam łatwiej, bo stoi za mną 71 lat modlitwy i łask uzyskanych przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej, na którym 3 lipca 1949 roku pojawiły się łzy. Bp Piotr miał trudniej, bo było to wydarzenie bez precedensu, które należało rozeznać i odczytać. Nie mniej wciąż aktualne jest pytanie: dlaczego Matka płacze? - mówił bp Adam Bab.
Zwrócił też uwagę, że po ludzku patrząc do naszej mamy zawsze przychodzimy z milionem próśb, pytań i spraw, ale gdy zobaczymy ją płaczącą, to szybko zapominamy o naszych bolączkach i problemach. Widok łez Matki zawsze nasuwa pytanie: co się stało? Dlaczego płaczesz? Odkładamy nasze sprawy i chcemy jej ulżyć.
- Oczywiście Maryja nigdy nie płakała z powodu swego Syna Jezusa Chrystusa, choć doświadczyła bólu i cierpienia pod krzyżem. Może jednak rodzić się dziś pytanie, czy to cierpienie Jej Syna nie pójdzie na marne? Kiedy przychodzimy do niej ze swymi sprawami, ona zadaje nam pytanie: co znaczy dla Ciebie krzyż i cierpienie mojego Syna? To zaproszenie do dialogu z Maryją i Jezusem - mówi bp Adam.
Biskup przypomniał, że 71 lat temu do łez Matki przyczynił się pewnie system, który instalował się w Polsce i zamierzał deprawować sumienia. Dziś jednak jesteśmy od tego systemu wolni, ale nie dlatego, że sami go pokonaliśmy, ale jesteśmy wolni, bo jesteśmy dziedzicami Boga. To jest sposób na każdy system!
Bp Adam pytał też, co łzy znaczą dla nas dziś?
- Trzeba zauważyć, że nasz dzisiejszy świat nie jest wolny od bezbożnych idei, gdzie pod przykrywką postępu czy praw człowieka, zło nazywa się dobrem. Od nowa definiuje się kim jest rodzina, kim jest człowiek. Pod tymi hasłami są tworzone projekty społeczeństwa nieposłusznego Bogu. To też Matkę Bożą zasmuca. Naszą siłą na nowo jest przejęcie się Miłością Boga i zgoda na nawrócenie, jakie z tej miłości powinno wynikać. Matkę Bożą Bolesną każdy powinien zabrać do siebie do domu, jak to robi umiłowany uczeń, a każdy z nas ma prawo do tego miana. Oznacza to, że cierpliwie dzień po dniu trzeba pokonywać zło dobrem. Tak wzrastają narody wierząc w potęgę łaski większej od grzechu, do którego nie można się przyzwyczaić. Zabierzmy Matkę Bolesną do domu i spróbujmy jej ulżyć nawracając samych siebie - prosił biskup.