Prof. Obsulewicz-Niewińska: My tak naprawdę bardzo niewiele o nim wiemy

Był wybitnym pisarzem i postępowym myślicielem związanym z naszym regionem i Lublinem. Uczynił to miasto punktem odniesienia w życiu i twórczości.

Wycieczki śladami Prusa

Prus nie tylko był związany z Lublinem, on myślał Lublinem. - Wiemy to z jego korespondencji, m.in. do Oktawii. Nie wyjeżdżał często z powodu agorafobii, ale gdy był za granicą i chciał opisać miasto żonie, to np. pisał, że wygląda ono "jak Lublin od strony Piask" - opowiada pani profesor.

Lublin był dla niego najważniejszym i dobrze kojarzącym się miejscem. - Chodził do szkoły przy ul. Jezuickiej i dzisiejszej ul. Narutowicza. Mieszkał najprawdopodobniej przy ul. Olejnej 8. Miał tu wreszcie przyjaciół. Ponieważ stracił wcześnie ojca i matkę, osieroconym Aleksandrem zajęła się ciotka, mieszkająca w Lublinie Domicella Olszewska. Z jej postacią związane były pierwsze próby pisarskie Prusa. Wiadomo, że przebywał również u znajomych w Lubartowie. Miasto opuścił z powodów rodzinnych - pojechał z bratem do Kielc i tam wstąpił do armii powstańczej. Został ranny w głowę i jako jeńca przetransportowano go najpierw do Siedlec. Później trafił do więzienia na Zamku w Lublinie i do koszar świętokrzyskich. Najprawdopodobniej wtedy 16-letni Aleksander nabawił się początków agorafobii. Był nieletni, więc ciotka wystarała się u władz rosyjskich o jego zwolnienie. Lublin był dla niego miejscem związanym z głębokim namysłem nad życiem. To tu zrewidował swoje młodzieńcze plany, postanowił kierować swoje życie w stronę nauki, a nie w stronę walki - wyjaśnia B. Obsulewicz-Niewińska. - W Lublinie leczony był jego brat Leon Głowacki, który zajmował ważną pozycję we władzach powstańczych 1863 roku. Popadł w chorobę psychiczną, gdy zobaczył to, co się działo podczas tłumienia powstania na Litwie za rządów gubernatora Murawjowa. Opiekowała się nim rodzina, spędzał też wiele czasu w Piotrawinie, gdzie wuj ks. Seweryn Trembiński był proboszczem - dodaje znawczyni historii literatury.

Poza Hrubieszowem, Lublinem, Nałęczowem i Lubartowem z pisarzem związane są inne miejscowości, w tym Kazimierz Dolny, w którego scenerii dzieje się opowiadanie "Z żywotów świętych". Warto je odwiedzić pod kątem związków z pisarzem i jego twórczością.

Prus i Netflix

Aleksander Głowacki nie ukończył ani Instytutu Politechnicznego w Puławach, ani studiów w Szkole Głównej w Warszawie, natomiast jego wszechstronna erudycja i solidne wykształcenie wyrastały z pasji, którą było zainteresowanie światem. - Streszczał to w dwóch słowach: obserwować i notować. Miał dar wnikliwej uwagi, przyglądał się światu, podejmował namysł nad nim. Charakteryzowała go też niezwykła samodyscyplina. Systematyzowanie wiedzy dało mu ogromne możliwości. Był, jak każdy dziennikarz, na czasie, a czasem nawet ów czas wyprzedzał. Uprawiał gatunek, który określa się mianem reportażu. Posiadł wiedzę encyklopedyczną, a przy tym umiał odnosić się do świata ze wspaniałym humorem lub niepokojącą, krytyczną ironią - precyzuje prof. Obsulewicz-Niewińska.

Pisarz zmarł w Warszawie w 1912 roku. Zgodnie z wolą zmarłego i jego żony, część jego zbiorów znalazła się w Bibliotece Miasta Stołecznego Warszawy, natomiast prywatny, najbliższy mu księgozbiór, trafił do Biblioteki im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie. Warto odkryć tego wielkiego i nowoczesnego pisarza dla kultury popularnej. - Chociażby "Emancypantki" mogłyby się stać podstawą dla serialu Netfliksa, ale my nie potrafimy zareklamować naszych wybitnych twórców, bo nie znamy ich dzieł. Nie mamy żadnego poważnego filmu o B. Prusie. Nie ma też zresztą filmu o Konopnickiej, Orzeszkowej, Świętochowskim. Żadne z nich nie doczekało się edycji krytycznej swoich dzieł, podobnie jak nobliści Sienkiewicz i Reymont. Gdyby obcokrajowcy chcieli przeczytać w całości dzieła fundamentalne dla naszej nowoczesności, chociażby po to, by lepiej rozumieć dzisiejsze konfiguracje w polskim życiu polityczno-społecznym, nie mogliby znaleźć rzetelnych edycji na dobrym, europejskim poziomie. Cała nasza nowoczesność wywodzi się z XIX w., a my tak naprawdę bardzo niewiele o nim wiemy lub siłą rzeczy zadowalamy się stereotypami, niekiedy bardzo oddalonymi od prawdy, gdyż nie mamy wydanych tekstów, nad którymi można by było pracować i myśleć - podsumowuje profesor związana z KUL.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..