Obraz namalowany w stylu wschodnim, został gruntownie restaurowany i przemalowany w 1851 r. w Moskwie.
Obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem pochodzi z XVII w. Stanowił niegdyś wyposażenie cerkwi unickiej, wzmiankowanej od 1663 r., a także dawnej pawłowskiej cerkwi prawosławnej pod wezwaniem św. Barbary, która powstała prawdopodobnie w latach 1532-1535. Jak podają najstarsi mieszkańcy, obraz został cudownie ocalony z cerkwi, która doszczętnie spłonęła. Nienaruszona została tylko ściana, na której wisiał obraz .
Obraz namalowany w stylu wschodnim, został gruntownie restaurowany i przemalowany w 1851 r. w Moskwie, według najstarszego i najbardziej upowszechnionego wzoru ikonograficznego tzw. hodegetrii. Wyposażony został wtedy także w suknię metalową.
Ikona ukazuje Bogurodzicę, patrzącą przed siebie. Prawą ręką wskazuje na trzymane na lewym ręku Dzieciątko Jezus, które trzyma zwój pisma i błogosławi. Prawdopodobnie jest to dziś najsłynniejszy zabytek ruchomy z terenu gminy Rejowiec.
W każdej legendzie...
W pewnej wiosce niedaleko Pawłowa mieszkała uboga, wielodzietna rodzina. Głód często zaglądał im w oczy. Na przednówku kończyły się zapasy zboża i ziemniaków. Zrozpaczona żona i matka wysłała swojego męża za rzekę Bug, aby ten za ostatnie grosze kupił żyta na chleb. Niestety kupić zboże na przednówku było trudno. Szedł długo, po pewnym czasie usiadł na złamanym konarze drzewa, aby odpocząć. Siedząc tak nie zauważył kiedy przysiadł się do niego stary mężczyzna z workiem w ręku. Zaczęli rozmawiać. Ubogi wieśniak zaczął skarżyć się starcowi na swoją biedę. Wtedy nieznajomy wyciągnął z worka obraz Matki Bożej i zachęcił go do jego nabycia. Zmęczony chłop uległ namowom i kupił obraz. Schował go za pazuchę i smutny wracał do domu, rozmyślając jak nakarmi zgłodniałą rodzinę.
W domu dzieci z niecierpliwością i nadzieją wyczekiwały ojca, licząc, że coś uda mu się przynieść do jedzenia. Jakież było ich zdziwienie, że zamiast oczekiwanego chleba przyniósł on obraz Maryi. Zdenerwowana żona rzuciła obraz na dno kufra, przykryła go ubraniami i zamknęła skrzynię. W nocy obudziła ją łuna, wydawało się jej, że skrzynia płonie. Przerażona zbudziła męża i szybko pobiegli do kufra. Okazało się, że nic się nie pali, a od ikony bije blask. Oboje zrozumieli, że obraz nie jest zwyczajny. Rano powiesili go na ścianie w izbie. Kolejnej nocy pobudziły się dzieci czując zapach świeżo upieczonego chleba w izbie. Rodzice zerwali się z łóżek i zobaczyli, że na ławie pod ścianą leżą świeżutkie, jeszcze ciepłe bochny chleba. Trwało to kilka, może kilkanaście dni, ale widoczna radość i zadowolenie rodziny zbudziła ciekawość znajomych. Sąsiadka zainteresowała się dlaczego zawsze smutne dzieci teraz są wesołe i udała się do domu, gdzie mieszkały. Dowiedziawszy się od matki co się wydarzyło, pospiesznie udała się do cerkwi wyjawiając duchownemu, co usłyszała. Ksiądz uznał, że ten cudowny obraz Matki Bożej nie może być własnością jednej rodziny, lecz całej społeczności wiernych. Przeniósł więc obraz do cerkwi i zawiesił go na ścianie świątyni dla publicznego oddawania mu czci. Po spaleniu się cerkwi i cudownym ocalenie obrazu, został on przeniesiony do drewnianego wówczas kościoła, a stamtąd do nowo wybudowanego kościoła św. Jana Chrzciciela w Pawłowie.