Było po 9.00 rano. Nad miastem słychać było odgłos nadlatujących samolotów. Warkot potężniał, przechodząc w głuchy huk – bomby spadły na Lublin.
Jedna z głównych ulic miasta nosi imię gen. Mieczysława Smorawińskiego, człowieka, który najpierw z legionistami walczył o niepodległość, potem bronił jej przed bolszewikami, a we wrześniu 1939 r. był dowódcą Okręgu Korpusu nr II w Lublinie i organizował mobilizację oddziałów oraz bazy zaopatrzenia dla walczących oddziałów. Po wkroczeniu Armii Czerwonej został aresztowany, wywieziony do Kozielska i zamordowany wraz z innymi polskimi oficerami. Początek wojny i pierwsze bombardowania Lublina wspomina jego syn, Jerzy Smorawiński, który zrelacjonował wszystko przed laty historykowi prof. KUL Janowi Ziółkowi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.