Tadeusz Samborski nie przypuszczał, że jadąc do Moskwy jako korespondent prasy ludowej, stanie się świadkiem upadku Związku Radzieckiego i odrodzenia Kościoła katolickiego na Wschodzie.
W latach 70. ubiegłego wieku wyjechał do Związku Radzieckiego, by studiować na Uniwersytecie Moskiewskim. Potem jego losy na wiele lat związały się ze Wschodem. Najpierw pracował w dyplomacji, a w 1986 roku został korespondentem polskiej prasy ludowej.
– To były inne czasy i inna sytuacja. Każdy próbował jakoś żyć, najlepiej jak potrafił. Mnie i mojej rodzinie przez lata przyszło mieszkać w Moskwie. Tam nawiązaliśmy kontakty z Polakami, którzy z różnych przyczyn od lat mieszkali na Wschodzie – opowiadał na KUL Tadeusz Samborski, świadek odradzania się w Rosji Kościoła katolickiego.
Zachowali wiarę
Oficjalnie o Panu Bogu nie można było mówić, ale Polacy nawet w trudnych warunkach, pozbawieni kościołów i księży, przekazywali wiarę kolejnym pokoleniom.
– Często z żoną spotykaliśmy się z Polonią, tym bardziej że moja żona uczyła języka polskiego przy naszej ambasadzie w Moskwie. Lubiliśmy słuchać opowieści starszych, jak to kiedyś w Rosji było. Wśród najstarszych naszych znajomych były wówczas babcie, które w 1937 roku przyjmowały I Komunię Świętą w kościele katolickim w Moskwie, tuż przed jego zamknięciem przez władze. Słuchaliśmy tych wspomnień z zapartym tchem, zarówno my, dorośli, jak i nasze dzieci – opowiada pan Tadeusz.
Kiedy więc w Związku Radzieckim nastąpił przełom, wolność odzyskiwały nie tylko kraje wchodzące w skład ZSRR, ale i sami Rosjanie nabywali praw do wolności, także wyznaniowej. Możliwe stało się wówczas utworzenie pierwszej w historii katolickiej diecezji moskiewskiej. Funkcję metropolity miał objąć abp Tadeusz Kondrusiewicz.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się