Niedziela Świętej Rodziny to odpust w lubelskiej parafii na Czubach, której patronują Józef z Maryją i Jezusem. Mszy św. odpustowej przewodniczył bp Adam Bab.
Tegoroczny odpust to także świętowanie 30. rocznicy pierwszej Mszy św. odprawionej w tym kościele. Uroczystej Eucharystii dziękczynnej za lata istnienia parafii, a także modlitwie w intencji rodzin przewodniczył bp Adam Bab. Zwracając się do zgromadzonych, wskazał, że dzisiejsze czytania można potraktować jako "przepis" na świętą i szczęśliwą rodzinę.
Jako wzór posłuszeństwa i wiary postawiony został Abraham, który opuścił swoje bezpieczne gniazdko, by pójść do miejsca, którego nie znał, ale które wskazał mu Bóg. Obiecał mu On potomstwo w sytuacji - można powiedzieć - dla człowieka niemożliwej, ale Abraham uwierzył. Natomiast Symeon i Anna, o których też mówi liturgia, są symbolem posłuszeństwa prawu. W ten sposób w ich życiu wypełniła się wola Boża.
- Co nam Bóg mówi o tym, kim jesteśmy? Zachęcam, by obecni dziś tutaj małżonkowie ze swoimi rodzinami sięgnęli do początku. Odsyła do tego sam Jezus, gdy zapytano Go o możliwość rozwodu. On mówi wprost: "wymyśliliście to sobie". Na początku tak nie było, było natomiast tak, jak Bóg to zaprojektował, a On stworzył człowieka na swój obraz, jako mężczyznę i kobietę, czyli jako małżeństwo - wspólnotę mężczyzny i kobiety. Oboje są sobie równi, ale nie są samowystarczalni. Oboje wielcy w swojej godności, a jednocześnie do swojej pełni potrzebują tego drugiego. W tym sensie są komplementarni - mówił biskup Adam.
Od momentu ukochania kogoś, odkrycia osoby, z którą chcę przejść przez życie, uświadamiamy sobie, że nie jestem w pełni, jeśli nie mam przy sobie tego drugiego człowieka. - Małżeństwo celebruje radość bycia ze sobą w zjednoczeniu. To jest święte wydarzenie. Na ten moment Pan przewidział początek kolejnej osoby, kolejnego obrazu i podobieństwa Boga. Świętowanie miłości jest więc początkiem nowego życia według Bożego zamysłu. Miłość motywuje człowieka do bycia dobrym - podkreślał bp Adam.
Zauważył, że sedno miłości polega na tym, by uchwycić drugiego człowieka, innego ode mnie, ale jednocześnie takiego samego jak ja, o którego chcę dbać, z którym nawzajem chcemy sobie służyć i pomagać, byśmy nigdy nie stracili świadomości, że jesteśmy kimś, a nie czymś. Stróżem tego, że człowiek nie jest używany, jest miłość. Pierwszym środowiskiem, gdzie człowiek tej miłości się uczy, jest rodzina.
- To piękny projekt Boga, który dziś bywa demontowany przez ideologiczną ludzką pychę. Próby przedefiniowania małżeństwa sprawiają, że nie ma komplementarności. Dziś zachęca się, by spróbować i tak, ale to nie prowadzi do uzupełnienia się. Drugi demontaż to wyprowadzenie celebrowania miłości poza małżeństwo, ale czy taką relację można prawdziwą miłością nazwać? To bezwstydne zachowanie, ale dziś społeczeństwo już się tym nie gorszy. Kolejny demontaż to wyprowadzenie początku ludzkiego życia poza małżeństwo lub jego całkowite zablokowanie. Mamy swoje pomysły na szczęście w miłości, ale Bóg mówi: "Kto Mnie słucha, jest Moim bratem i siostrą, tworzy ze Mną rodzinę". Dziś jesteśmy po to, by jak Abraham, jak Symeon i Anna, Maryja i Józef dać posłuch Bożym pomysłom, zaufać, że to droga, która prowadzi i do świętości, i do szczęścia - mówił bp Adam Bab.