W pierwszą rocznicę śmierci Alicji Mazurek, dziewczynę będą wspominać przyjaciele, znajomi oraz ci, którzy poznali ją dopiero po jej odejściu.
29 grudnia w kościele Jezusa Miłosiernego w Turce o godz. 18 zostanie odprawiona Msza św. z okazji pierwszej rocznicy narodzin Alicji dla nieba. Po niej zaplanowano wieczór wspomnień, który poprowadzi małżeństwo Gomułków znanych z bloga "Początek Wieczności".
Alicja w swoim Piśmie Świętym miała zaznaczony Psalm 71, w którym czytamy m.in. „jak gdyby cudem stałem się dla wielu” (w innym tłumaczeniu w miejscu słowa „cud” jest słowo „znak”).
- Dziś w tym kontekście spoglądam na miniony rok - opowiada s. Estera Andrzejewska ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP Niepokalanie Poczętej, która nieustannie trwa przy rodzicach Ali. - Choć z upływem czasu moja tęsknota za Alą się zwiększa i bardzo brakuje mi jej fizycznej obecności, to jednak świadomość, że Jezus przez nią dokonuje przepięknych dzieł w sercach innych ludzi, daje nadzieję, radość i wdzięczność. Dla wielu, w tym dla mnie, Ala stała się znakiem Chrystusa, który nieustannie przychodzi ze swoją miłością.
„Chciałabym żyć Jezusem i dla Niego, wiernie i pokornie służyć Mu każdego czasu i nieść Jego Ewangelię”, „Pragnę być bliżej Jezusa”, „Pragnę być dobrą i ciepłą osobą, od której inni będą uczyć się miłości do bliźniego”, „Wiem, że Jezus pragnie mojego szczęścia”, „Bóg dopuszcza do nas np. choroby, żebyśmy się otrząsnęli”, „Panie Jezu, proszę Cię o to, abym była otwarta na to, co mi chcesz pokazać. Pomóż mi patrzeć i widzieć, słuchać i słyszeć. Nagnij moje zatwardziałe serce i oświecaj mój umysł. Prowadź mnie tam, gdzie zechcesz Ty i naucz mnie najpierw patrzeć na bliźniego, potem na siebie. Chcę, żeby wszystko, co robię, było na Twoją chwałę i zgodnie z Twoim planem. Duchu Święty, oświecaj moje serce. Amen!”
Takie zapiski odnaleźli rodzice Alicji już po wypadku córki w jej różnych notatkach.
Choć dla przyjaciół Ali jej wypadek, a później śmierć, były jednymi z najtrudniejszych chwil, dziś z nadzieją spoglądają na życie.
- W momencie śmierci Ali po raz kolejny runął cały mój świat - opowiada Maryla Hałabis, przyjaciółka Alicji. - Wszystko straciło sens. Nie potrafiłam nawet wyobrazić sobie dnia, w którym fizycznie nie ma Ali w moim życiu. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie, że ona jest teraz bliżej niż kiedykolwiek była. Jest w każdej mojej myśli, łzie, czynności, w moich wzlotach i upadkach, a nawet w ludziach, których spotykam na swojej drodze. Opiekuje się mną i jest towarzyszką życia, tylko teraz w trochę innej postaci. Nie ma dnia, w którym nie zamienię z Nią słowa. Opowiadam jej to, co u mnie, co mi leży na sercu, co się ostatnio wydarzyło, proszę o pomoc i rady, tak jak byśmy robiły to dawniej, siedząc w naszej ulubionej kawiarni.
Wśród osób, które podzielą się swoim świadectwem będzie m.in. Adrian, młody muzyk z Lublina. - Byłem zanurzony w grzechu, żyłem zupełnie bez Boga - wspomina chłopak. - W pewnym momencie moje życie stało się zupełnie nie do zniesienia. Miałem ciągłe ataki paniki, zacząłem myśleć o tym, by odebrać sobie życie, z drugiej strony przerażało mnie to, co się stanie ze mną po śmierci.
Na początku narodowej kwarantanny Adrian trafił w sieci na film, w którym Alicja Mazurek wraz z koleżanką wykonuje piosenkę “Znów wędrujemy”. - Zacząłem czytać o dziewczynie, która miała wypadek, o jej życiu, o rodzicach, przyjaciołach. Na zdjęciach widziałem młodą, śliczną, a przede wszystkim szczęśliwą dziewczynę. Zastanawiałem się, dlaczego ona była taka szczęśliwa, a ja nie? Później zobaczyłem wywiad z jej rodzicami, którzy po odejściu swojego jedynego dziecka nie załamali się, a jeszcze bardziej zaczęli wierzyć w Boga. Nie obrazili się na Niego. Było to dla mnie ekscytujące, jaką wiarę muszą mieć Ci ludzie. Wtedy sobie uświadomiłem, że szczęścia w życiu, którego tak bardzo pragnę, nie kupię ani nie ukradnę, ale być może, gdy zacznę rozwijać się duchowo, jak Alicja, praktykować wiarę, coś się zmieni w mojej codziennej szarości. Nie miałem nic do stracenia.
Adrian opowiada o tym, jak zaczął czytać świadectwa ludzi wierzących, jak po latach poszedł do spowiedzi, jak zaczął uczęszczać na Mszę św., czytać Pismo Święte. - Zrobiłem postanowienia: odstawić psychotropy, nieczystość i wszelkie inne używki. Wydawało mi się to niemożliwe. Choć, jak zaznacza, ciągle upada, to jednak ma siłę i chęć, by każdego dnia podnosić się z grzechu. - Pamiętam jak pierwszy raz poszedłem na grób Alicji - opowiada. - Znalazłem tam spokój. Czułem jakby jej obecność, szczęście a zarazem miłość, błogość i motywację. Czułem że idę w końcu właściwą drogą, która nie prowadzi do zatracenia, ale do zbawienia.