Nowy numer 22/2023 Archiwum

Nieludzka rzeczywistość

„Jeden z nas otrzymywał puszkę z cyklonem, stawiał ją na posadzce, kładąc na wierzch kawałek żelaznej rurki, drugi brał do ręki dosyć ciężki młot i uderzał, wybijając dziurę. By przeżyć, mieliśmy kilka sekund na ucieczkę” – pisał w swoich wspomnieniach Tadeusz Nieścior, jeden z więźniów obozu na Majdanku.

Śmiertelna dezynfekcja

W pomieszczeniu za łaźniami, do którego więźniowie nie mieli raczej dostępu, rzucają się w oczy niebieskie ślady na suficie. To dowód na wykorzystywanie w tym miejscu cyklonu B. Nie była to komora gazowa, ale dezynfekcyjna, w której wykorzystywano śmiercionośną substancję także do dezynfekcji ubrań. – Pracę tę wykonywali więźniowie. Była to specjalna grupa robocza, która oczywiście nie miała żadnych zabezpieczeń. Esesmani mieli maski gazowe, więźniów nic nie chroniło – podkreśla Ł. Mrozek.

W grupie więźniów skierowanych do tego zajęcia był m.in. Tadeusz Nieścior, który w swojej relacji z pobytu w obozie pisał: „Po paru dniach przydzielili mnie do komanda dezynfekcji ubrań pożydowskich. W tym komandzie pracowało nas szesnastu. Ubrania po wymordowanych Żydach przewozili z V pola do gazkamery (gazowni), która była obok łaźni, tam właśnie, gdzie Niemcy truli cyklonem ludzi. Ubrania wieszaliśmy na wieszakach, ale nie wszystkie, tylko w dobrym stanie i z dobrego gatunku. Po rozwieszeniu drzwi gazkamery szykowaliśmy do zamknięcia, jeden z nas otrzymywał puszkę z cyklonem, stawiał ją na posadzce, kładąc na wierzch kawałek żelaznej rurki o średnicy 6–8 cm dnem do góry... drugi natomiast brał do ręki dosyć ciężki młot i uderzał, wybijając w puszce z cyklonem otwór – wówczas trzeba było prędko brać puszkę do ręki, jednym zamachem wysypać zawartość i natychmiast uciekać, gdyż pozostanie nawet parę sekund dłużej mogło spowodować śmierć”.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast