Pośród zieleni, gdzie szemrzą małe strumyki, odnaleźć można świat baśni, który zaprasza dzieci i dorosłych. Tylko wspólnymi siłami mogą przejść po ścieżkach, które sprawią, że uczestnicy tej wyprawy zbliżą się do siebie.
Legenda ukryta w ogrodzie
Jedna z wersji, jak najbardziej prawdziwa, mówi, że na wspaniałych łąkach położonych niedaleko Janowca był niegdyś malowniczy ogród, w którym mieszkały wróżki. Były tu także stare drzewa, które umiały umówić. W krainie tej żyły Krasnoludy, psotne Mordole, zabawne Bulwiaki, przytulaśne Robanki oraz dwaj czarodzieje Zoran i Arag, którzy zakochali się w czarodziejce Tuuli. Obaj zabiegali o jej względy, z tym, że jeden robił to po rycersku, a drugi nieuczciwie. W końcu doszło między nimi do walki. Obaj przybrali postać smoków. Legenda mówi, że zły ugodził dobrego, a Tuula by go uratować przed śmiercią, zamieniła go w kamiennego smoka, którego do dziś można oglądać w Magicznych Ogrodach. Smok czeka na śmiałka, który wybudzi go z kamiennego snu. Zaś zły smok został zamknięty w specjalnym Mroczysku, przykuty łańcuchem do ściany i ponosi karę za swe niegodziwe zachowanie.
– Cała ta historia to nasza autorska opowieść. Magiczne ogrody podzieliliśmy na krainy tematyczne. W każdej z nich dziecko może zdobyć inne umiejętności. Przy wejściu otrzymuje mapę, na której są miejsca na pięć pieczątek. Ich zbieranie to dodatkowa atrakcja. Stemple stawiane są w wyznaczonych punktach za wykonanie określonych czynności, jak choćby przejście przez wiszące mosty, czy zjazd na specjalnych dywanikach ze zjeżdżalni – wyjaśnia Divan Klekis, doskonały przewodnik po Magicznych Ogrodach.
Liczy się wspólne działanie
Choć cała opowieść jest baśniowa, nie jest to miejsce, gdzie można przyprowadzić i zostawić dziecko.
– Na samym początku ludzie myśleli, że to taki rodzaj przedszkola, gdzie można odstawić swoją pociechę i zgłosić się po nią w określonym czasie. To nie to. Nie jest to też miejsce, gdzie wrzuca się pieniążek do maszyny i ma się spokój, bo dziecko kręci się na karuzeli, czy jedzie kolejką po bajkowej krainie. Wiele urządzeń w naszym ogrodzie wymaga współpracy dziecka i dorosłego. Żeby karuzela się kręciła, tata musi poruszać specjalnym kołem i napędzać mechanizm. Żeby pohuśtać się w latającej łodzi, dorosły z dzieckiem powinien ciągnąć za linę. Podobnie przejażdżka tratwą po stawie wymaga współpracy. Zazwyczaj tata chwyta za wiosło i odpycha tratwę, w czym mogą pomagać mu dzieci. Staraliśmy się tak przygotować atrakcje żeby angażowały zarówno dzieci, jak i rodziców. Wspólne działanie sprawia, że zabawa nabiera całkiem nowego smaku – podkreśla Divan Klekis.
Kiedy ktoś opada z sił może przysiąść w różanym ogrodzie, inspirowanym ogrodem Izabeli Czartoryskiej w Puławach lub skorzystać z małej plaży nad stawikiem, gdzie dzieci bezpiecznie pluskają się w upalne dni, a rodzice na leżakach rozstawionych dookoła mogą obserwować ich zabawę.
– Oprócz atrakcji dostępnych każdego dnia, organizujemy także spotkania tematyczne, jak choćby warsztaty bębniarskie, czy pokazy walk rycerskich. Dzięki temu ogrody nigdy nie są takie same – mówi C. Bożemski.
Wakacje to szczególnie dobry czas na rodzinne odwiedziny w Magicznych Ogrodach. Po tygodniu pracy rodziców, weekend można spędzić w baśniowym świecie. – Odwiedzają nas nie tylko rodzice z dziećmi, ale i dziadkowie z wnukami, a czasem wszyscy razem. Obserwujemy wówczas, że dziadkowie zajmują się zazwyczaj tłumaczeniem świata przyrody, zwracają uwagę na roślinność, zaś rodzice angażowani są do poruszania siłą swoich mięśni różnych urządzeń. Dla nas liczy się to, że wspólnie spędzili czas, a dzieci wychodzą z ociąganiem, prosząc, by mogły tu niebawem wrócić – opowiadają panowie.