Bez motywacji religijnej, bez wiary, nie da się wytłumaczyć poświęcenia i heroicznej walki polskich żołnierzy w wojnie z bolszewikami i zwanej Cudem nad Wisłą Bitwie Warszawskiej z 1920 r. - podkreśla dr Robert Derewenda z Instytutu Historii KUL.
Zwrot „Cud nad Wisłą” na określenie wielkiego zwycięstwa narodu polskiego nad bolszewikami w 1920 roku zawdzięczamy Stanisławowi Strońskiemu.
– Ten wybitny polityk związany z Narodową Demokracją 14 sierpnia 1920 roku na łamach „Rzeczypospolitej” prosił o „cud Wisły”. Była to analogia do „cudu nad Marną”, który powstrzymał wojska niemieckie ciągnące na Paryż we wrześniu 1914 roku” – wskazuje dr Derewenda.
Przypomina, że Stroński pisał: „I gdy w jutrzejszą niedzielę zbiorą się miliony ludności polskiej w kościołach i kościółkach naszych, ze wszystkich serc popłynie modlitwa: Przed Twe ołtarze zanosim błaganie: Ojczyznę, Wolność, zachowaj nam Panie. Błogosławiony tą modlitwą ojców, matek, sióstr i małej dziatwy o ziszczenie się cudu Wisły, żołnierz polski pójdzie naprzód z tem przeświadczeniem, że o to przypadło mu w jednej z najcięższych chwil w naszych tysiącletnich dziejach być obrońcą Ojczyzny”.
– I cud się ziścił. Polacy nie tylko obronili stolicę, ale wygrali całą operację warszawską, a w kolejnej bitwie rozegranej we wrześniu 1920 roku nad Niemnem pokonali armię bolszewicką. Określenia „cud nad Wisłą” chętnie używali przeciwnicy polityczni Piłsudskiego, ale trzeba również przyznać, że rychło przyjęło się w szerokim użyciu społecznym i publicystycznym – podkreśla historyk z KUL.
Zaznacza również, że określenie „cud nad Wisłą” oddaje dramatyczność sytuacji, w jakiej znalazła się odrodzona po latach zaborów Polska.
- Bolszewicy z tak wielką siłą uderzyli w roku 1920, że doszli aż na przedpola Warszawy. Michaił Tuchaczewski był przekonany, że Warszawa zostanie zajęta. Bolszewicy przygotowywali już rewolucję dla kolejnych krajów Europy: dla Niemiec, Austrii, Węgier. Rosja bolszewicka była zaskoczona determinacją Polaków. Mimo sprawnego i zmasowanego ataku Armii Czerwonej, Polacy utrzymywali się na przedpolach Warszawy, bronili Płocka i Lwowa. Dalecy byli zarówno od paniki, jak również od współpracy przy tworzeniu sowieckiej Republiki Polskiej – zaznacza.
Dr Derewenda ocenia, że ogromne poświęcenie polskich żołnierzy, którzy niejednokrotnie szli wprost pod kule nieprzyjaciela, związane było z motywacją religijną i wiarą.
– Kto nie zna Polaków i naszej kultury zakorzenionej w chrześcijaństwie łacińskim ten nie znajdzie klucza do zrozumienia bohaterstwa i wytrwałości narodu w wielu momentach jego historii. Operacja warszawska, a nawet cała wojna z bolszewikami w 1920 roku, obfituje w heroiczne postawy. Do legendy przeszedł młody ksiądz Ignacy Skorupka, który na ochotnika zgłosił się do armii polskiej. W pułku do którego został przydzielony jako kapelan rozmawiał z żołnierzami, odprawiał Msze św., głosił patriotyczne kazania. Jak wspominali naoczni świadkowie, jego postawa umacniała żołnierzy, szczególnie ochotników – wskazuje.
Przypomina też, że ks. Ignacy Skorupka znalazł się na jednym z najtrudniejszych odcinków frontu, pod Ossowem. - To tutaj 13 i 14 sierpnia trwały krwawe walki z nacierającymi na Warszawę bolszewikami. Bój był niezwykle krwawy, wielu młodych ochotników w panice zaczęło uciekać przed świszczącymi kulami karabinów. Sytuację opanowali oficerowie i poderwali polskich żołnierzy do kolejnego boju. Na czele nacierających szedł ks. Ignacy Skorupka, w narzuconej na sutannę stule z krzyżem w ręku. Jego postawa żywo przypominała bohaterów polskich z poprzednich wieków. Ks. Skorupka padł od bolszewickiej kuli. Ossów jednak został obroniony, a uderzenie bolszewickie zostało zatrzymane – dodaje historyk.
Historyk z KUL zwraca uwagę, na zaangażowanie Kościoła katolickiego w wojnie z bolszewikami.
– W armii polskiej służyło wielu kapelanów. Sami biskupi wzywali do zaciągania się w szeregi armii polskiej, by stanąć do obrony ojczyzny na wzór obrońców Częstochowy z czasów Potopu Szwedzkiego. 27 czerwca 1920 roku biskupi Polscy zgromadzeni ja Jasnej Górze zawierzyli kraj Najświętszemu Sercu Jezusa i ponowili akt obrania Maryi na królową Polski. W kościołach całej Polski po Mszach św. odmawiano w intencji Ojczyzny litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Episkopat Polski zwrócił się o wsparcie modlitewne do papieża Benedykta XV i do biskupów świata. Poszczególni hierarchowie kościelni wzywali wiernych do zorganizowania i ochotnego zaangażowania w działania obronne – podkreśla naukowiec.
Dr Derewenda zaznacza, że plan Bitwy Warszawskiej został dokładnie przygotowany przez Sztab Generalny na czele z gen. Tadeuszem Rozwadowskim. – Kontruderzenie znad Wieprza sprawnie przeprowadził Józef Piłsudski. Jednak możliwości powodzenia całej operacji warszawskiej zostały uwarunkowane bohaterstwem żołnierzy na wszystkich odcinkach frontu i niezwykłym zjednoczeniem narodu. Choć zabrzmi to patetycznie to w tym czasie do walki stanął niemal cały naród: młodzi mężczyźni jako żołnierze na froncie, młode kobiety jako sanitariuszki – przypomina.
Pozostali na tyłach frontu wspierali armię na miarę swoich możliwości: aprowizacją, pieniędzmi, kosztownościami, czy nawet pełnymi nadziei listami do żołnierzy. Choć początkowo trudno było o szeroki zaciąg ochotniczy do armii, to w tym najtrudniejszym momencie nie zabrakło rekruta.
– Jeśli spojrzymy na siłę, jaką dysponowała Armia Czerwona i porównamy możliwości młodego państwa polskiego to trzeba przyznać, że to niemal cud, że po tylu latach niewoli naród polski zdobył się na taki wysiłek i utrzymał swoją niepodległość – dodaje historyk z KUL.