W czwartek 21 października zmarł w Izraelu ks. inf. Grzegorz Pawłowski (Jakub Hersz Griner), ksiądz archidiecezji lubelskiej, Żyd, urodzony 23 sierpnia 1931 roku w Zamościu.
Jakub Hersz Griner został uratowany przed zagładą przez polskie rodziny, następnie wychowany przez siostry zakonne. Jego ojciec, matka oraz dwie starsze siostry zostali zamordowani przez Niemców w czasie II wojny światowej. Chciał spocząć na cmentarzu żydowskim w Izbicy, w grobie, który jest jednocześnie symbolicznym miejscem pochówku jego najbliższych. Matka Jakuba i dwie starsze siostry − Szajndla Shoshana Malka i Sura Sara − zostały wysiedlone do Izbicy, gdzie wszystkie zamordowano. Ojciec został zabity przez Niemców jeszcze w Zamościu. Brat wyjechał z Polski, przeczuwając nadchodzące zagrożenie.
Podczas licznych lubelskich spotkań ks. Grzegorz Pawłowski − Jakub Hersz Griner opowiadał drżącym głosem o tym, że chce spocząć w tym miejscu, gdzie życie zakończyły jego droga matka i siostry. Na pomniku, jako że jest to cmentarz żydowski, przygotował symbole pierwszych chrześcijan − ryby i chleby.
Apostoł i ambasador
Po maturze Grzegorz Pawłowski wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Lublinie, święcenia prezbiteratu przyjął 20 kwietnia 1958 roku. Od 1970 roku pełnił posługę duszpasterską wśród Polonii w Izraelu, a także wspólnot języka hebrajskiego. Był znany z poświęcenia i zaangażowania na rzecz chrześcijan i osób potrzebujących. Był przyjacielem kapłanów, ambasadorem Polski i Lublina w Izraelu, umacniał dialog chrześcijańsko-żydowski. Przeżył 90 lat, 63 w kapłaństwie. Uchwałą z 23 lutego 2012 roku Rada Miasta Puławy nadała mu tytuł Honorowego Obywatela Puław. Tytuł Honorowego Obywatela Lublina otrzymał na mocy uchwały Rady Miasta Lublin 22 marca 2018 roku. Dziś trudno wyliczyć wszystkie jego osiągnięcia i zasługi.
Podczas licznych spotkań z klerykami lubelskiego seminarium mówił o tym, by się zbliżać do innych ludzi, ale nikogo nie nawracać na siłę. Wspominał bolesne chwile, trudne relacje z bratem, który nie akceptował jego wyboru dotyczącego wiary i posługi kapłańskiej. Jednocześnie podróżował z bratankiem po Polsce, pokazując, co dla niego istotne i święte. Zawsze w opowieściach ks. Grzegorza przeważało to, co pełne wiary i nadziei. Był znany z wielkiego poczucia humoru. Wreszcie był regularnym czytelnikiem „Gościa Lubelskiego”. Otrzymywał go regularnie i czytał w Jaffie.
− Jest we mnie świadomość, ta świadomość, że jestem Żydem i Polakiem, ale nie jestem tak podzielony. Wszystko, co jest polskie, cieszy mnie, wszystko także, co żydowskie, mnie cieszy. Nie ma tu pomostu żadnego, jest całość, nie ma we mnie podzielenia – mówił w lubelskim seminarium w 2004 roku.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się