Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Głos sztuki i wartości

Pierwsza wzmianka o studenckim chórze na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim pochodzi z roku akademickiego 1921/1922.

Obchody setnej rocznicy powstania Chóru Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego obfitować będą w liczne wydarzenia. Pierwszym ważnym akcentem był jubileuszowy koncert pod dyrekcją Grzegorza Pecki. – Wykonawcami byli soliści oraz zespół instrumentów dętych – mówi Zdzisław Cieszkowski, pełnomocnik rektora ds. obchodów 100-lecia Chóru KUL.

Początki

Jak przypomina dr Andrzej Gładysz z Instytutu Nauk o Sztuce KUL, chórzysta, pierwsza wzmianka o studenckim chórze na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim pochodzi z roku akademickiego 1921/1922. Wówczas na powstającej od 1918 roku uczelni studiowało znacznie mniej studentów niż obecnie, a pierwsze pokolenia żaków brały czynny udział w walkach o niepodległość i obronę granic II Rzeczypospolitej oraz w wojnie polsko-bolszewickiej. Jednocześnie był to czas powstawania licznych organizacji studenckich. – Gdy działania wojenne się zakończyły, studenci z werwą weszli w życie akademickie, naukowe oraz artystyczne. Chór rozwinięto prawdopodobnie z Koła Artystycznego, później Koła Miłośników Sztuki, zorganizowanego przez studentów jeszcze w 1920 roku. Niestety, nie wiemy dzisiaj wiele o działalności zespołu w dwudziestoleciu międzywojennym, ale można się spodziewać, że koncentrowała się ona wokół religijnych i świeckich uroczystości uniwersyteckich – mówi.

Rozwój, promocja, formacja

W opinii A. Gładysza od początku istnienia chóru koncentrowano się na artystycznym rozwoju studentów katolickiej uczelni, którzy koncertując, przyczyniali się do promowania uniwersytetu, Lublina, regionu i szeroko rozumianej polskiej kultury muzycznej w kraju oraz za granicą. – W tym ostatnim kryterium szczególne znaczenie miała pozycja Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w okresie PRL jako uczelni stanowiącej enklawę wolności i swobodnej wymiany poglądów. Dzięki temu pracownicy oraz studenci z radością i zainteresowaniem przyjmowani byli w krajach zachodnich. To właśnie w okresie PRL, zwłaszcza od czasu objęcia w 1971 r. dyrekcji zespołu przez śp. prof. Kazimierza Górskiego, chór zasłynął w zagranicznych rozgłośniach i salach koncertowych – zaznacza A. Gładysz. Trzeba dodać, że jego działalność miała – i ma – znaczenie o charakterze wspólnototwórczym i jednoczącym środowisko akademickie. – Wielokrotnie obok siebie w jednym rzędzie stają rocznikowi koledzy, ale i nieraz ramię w ramię koncertowy wysiłek znoszą wykładowcy i ich studenci. Zespół stał się zaczątkiem wielu dozgonnych przyjaźni, a nawet małżeństw, bo nic tak nie łączy jak wspólny śpiew i ciężka praca nad przygotowaniem repertuaru, godziny spędzone na próbach i w trasach koncertowych, zwłaszcza zagranicznych – dodaje chórzysta.

Pracownik uniwersytetu dostrzega również, że przynależność do chóru oznacza w tym przypadku uczestnictwo w swoistej szkole formacji, gdzie buduje się wspólnie piękno, razem spędza czas, od modlitwy, poprzez pracę, aż po zabawę. Jego zdaniem bycie członkiem chóru to dla wielu możliwość realizacji marzeń o byciu na scenie, a dla innych początek artystycznej drogi, która realizowana jest potem w innych instytucjach w Polsce i za granicą.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy