Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Prosto ku świętości

Choć od jego odejścia mija 35 lat, wpływ tego kapłana na obraz polskiego Kościoła jest wciąż ogromny

Zmarł nagle 27 lutego 1987 roku w Carlsbergu w Niemczech, gdzie osiadł po tym, jak w Polsce wprowadzono stan wojenny i nie mógł wrócić do kraju. Nagłe odejście ks. Franciszka Blachnickiego budzi wiele wątpliwości – do tego stopnia, że sprawę bada Instytut Pamięci Narodowej, podejrzewając, że kapłan został zamordowany. Mimo upływu lat zaproponowana przez niego metoda formacji młodych ludzi i małżonków, w ramach Ruchu Światło–Życie pociąga kolejne pokolenia.

W ubiegłym roku oazowicze świętowali 100. rocznicę urodzin ks. Franciszka. Z tej okazji członkowie Ruchu Światło–Życie archidiecezji lubelskiej nagrali ponad 100 filmów – świadectw o tym, jakie znaczenie w ich życiu ma ks. Blachnicki i droga formacji. Cykl zatytułowany „Z niego jesteśmy” można zobaczyć na kanale YouTube. Przeżywając 35. rocznicę śmierci, wracamy do tych świadectw.

Paulina i Andrzej

Bogactwo Ruchu Światło–Życie i dzieł stworzonych przez ks. Franciszka odkrywają od 1990 roku. To wtedy trafili do oazy młodzieżowej. Wraz z pogłębianiem relacji z Jezusem, którego uczynili Panem i Zbawicielem swego życia, rozwijała się ich miłość. W 2000 roku udzielili sobie sakramentu małżeństwa i przeszli do formacji małżonków Ruchu Światło–Życie w Domowym Kościele. – Formujemy się tu od 21 lat. Zmienialiśmy miejsca zamieszkania i parafie, do jakich należymy, ale nie zmienia się nasz zachwyt Ruchem. Jesteśmy wdzięczni Bogu za ks. Franciszka, a im bardziej poznawaliśmy jego życie i dzieła, tym bardziej odkrywaliśmy, jakie znaczenie ma dla naszego życia – mówią Paulina i Andrzej Jaksimowie. 17 czerwca podczas pobytu w niemieckim więzieniu Franciszek czytał książkę „Kazanie na górze”. To wtedy doświadczył tak ogromnej obecności Bożej, że zaczął powtarzać: „Ja wierzę, ja wierzę”. To nagłe nawrócenie miało wpływ na dalsze jego życie i wybór drogi kapłańskiej.

– 17 czerwca to dzień naszego ślubu. Czy to przypadek? Nie sądzę, choć wtedy nie wiedzieliśmy, co to za data w życiu ks. Blachnickiego. Dla nas ten dzień jest początkiem małżeńskiej drogi ku świętości. Po latach tej drogi wiemy, że bez Ruchu Światło–Życie nasze małżeństwo z pewnością nie byłoby takie, jak jest obecnie. Codzienne życie zobowiązaniami, które oferuje małżonkom Domowy Kościół, i podejmowanie diakonii, czyli służby drugiemu, sprawiają, że wykonujemy konkretną pracę na rzecz naszej miłości, że chcemy spędzać ze sobą coraz więcej czasu, że jest nam ze sobą dobrze i chcemy wspólnie realizować nasze marzenia. Nie oznacza to, że się nie kłócimy i nie ma burz w naszym małżeństwie, ale dzięki drodze wskazanej przez ks. Blachnickiego potrafimy pokonywać to, co trudne – podkreślają małżonkowie.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy