Codzienne obowiązki, koncentracja na zarabianiu pieniędzy, odnoszone sukcesy. Niby normalna sprawa, a jednak niewłaściwe proporcje doprowadziły Justynę i Piotra nad przepaść. Na szczęście był ratunek.
Pobrali się 15 lat temu. Wiadomo, że młode małżeństwo chce mieć własny kąt, więc wzięli kredyt. Niestety we fankach.
– Wtedy wydawało się to najlepsze, ale spłacać trzeba było coraz więcej. Każde z nas brało więc jakieś nowe prace, coraz więcej czasu poświęcaliśmy na zarabianie pieniędzy. W zasadzie wokół tego koncentrowało się nasze życie, ale nikt z nas nie pomyślał nawet, że pieniądz stał się dla nas bożkiem. Byliśmy ślepi – mówi Piotr.
Nie było łatwo spostrzec, że coś jest nie tak, bo w pracy przychodziło uznanie, które napędzało do dodatkowego wysiłku.
– Jako facet czerpałem przyjemność z odnoszonych sukcesów i nie ma w tym nic złego, gdyby nie odbywało się to kosztem mojej rodziny, ale tego wtedy też nie widziałem – przyznaje Piotr.
Zajęci coraz bardziej swoimi sprawami, małżonkowie oddali się od siebie. Zwyczajnie nie było czasu na rozmowy, bycie razem, dzielenie się swoim życiem. – To doprowadziło nas na skraj przepaści. Nie mogliśmy coraz bardziej się dogadać. Nasze małżeństwo "trzeszczało" w każdej dziedzinie i nie umieliśmy nic z tym zrobić – mówią.
Wówczas Justyna poszła porozmawiać o tym, jak się czuje i co się u nich dzieje, z jednym z braci kapucynów. On wysłuchawszy, w czym rzecz, zaprosił, by przyszli na katechezy Drogi Neokatechumenalnej, jakie odbywały się w kapucyńskim kościele.
– Kiedy żona mi o tym powiedziała, wcale nie miałem ochoty iść. Uważaliśmy się za porządnych katolików, chodziliśmy zazwyczaj w niedzielę do kościoła i nie widziałem potrzeby, żeby robić coś więcej. Justyna była jednak tak zdesperowana, że dla świętego spokoju powiedziałem, że pójdę. W końcu, co mi szkodzi – mówi Piotr.
Rzeczywiście razem poszli na katechezę. Tam usłyszeli o tym, że Bóg ich kocha takich, jakimi są, z całą historią ich życia.
– Fakt, że Bóg kocha ludzi, nie był odkryciem, bo wielokrotnie przecież słyszymy o tym w kościele. Pytanie brzmi tylko, czy my w to wierzymy? Czy ma to dla nas jakieś znaczenie? To dało mi do myślenia – mówi Piotr.
Najbardziej poruszyło go jednak to, że ludzie nie akceptują historii swojego życia. Zdał sobie sprawę, że on tego też nie akceptuje.
– Moi rodzice są niewidomi. Jestem najstarszym ich synem, mam jeszcze dwóch młodszych braci. Jako najstarsze dziecko miałem więc dużo obowiązków. Bardzo chciałem mieć „normalnych” rodziców, takich jak inne dzieci, z którymi nie trzeba iść do sklepu, by pomóc w zakupach, czy prowadzić za rękę podczas różnych wyjść. To był mój wielki problem – opowiada Piotr. Uświadomił sobie, jak bardzo nie akceptował tego stanu rzeczy nawet już jako dorosły człowiek, który założył własną rodzinę.
– Katechezy, których zaczęliśmy słuchać, sprawiły, że zacząłem inaczej patrzeć na historię swojego życia. Dostrzegłem, że ta właśnie sytuacja mnie ukształtowała, sprawiła, że w taki, a nie inny sposób podchodzę do życia, zauważam rzeczy, których nie widzą inni, a moim rodzicom zawdzięczam dużo więcej niż życie. Dopiero doceniłem to, jak wiele od nich otrzymałem, i dziś wiem, że to dla mnie najwspanialsi rodzice na świecie – mówi Piotr.
Zmiana postrzegania świata wokół siebie zachodziła stopniowo. Każda katecheza sprawiała, że spadały kolejne klapki z oczu.
– Zdaliśmy sobie sprawę, że żadne pieniądze nie dadzą nam satysfakcji, jeśli rozsypie się nasze małżeństwo. Zaczęliśmy rezygnować z różnych dodatkowych prac i okazało się, że starcza nam na rachunki i życie. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, razem się modlić. Krok po kroku odkrywaliśmy, że Bóg w swej miłości troszczy się o nas każdego dnia, udzielając nam tego, czego rzeczywiście potrzebujemy – mówią Justyna i Piotr.
Katechezy prowadzone przez wspólnotę Drogi Neokatechumenalnej są otwarte dla każdego. Nowy cykl zaczyna się w poniedziałek 7 marca o godz. 19 w starym kościele na Poczekajce.
– To zaproszenie zarówno dla młodzieży, jak i ludzi dorosłych w każdym wieku. Wystarczy przyjść, nie wiąże się to z żadnymi zobowiązaniami. Może ktoś odkryje tu miejsce dla siebie? – zachęcają Justyna i Piotr.
Do katechez można dołączyć w każdym momencie, przychodząc, by wysłuchać tego, co mają do powiedzenia ludzie idący tą drogą od wielu lat. Spotkania odbywają się w każdy poniedziałek i czwartek o godz. 19 w budynku starego kościoła przy Al. Kraśnickiej 76 na Poczekajce.