Wiktoria Zigert obudziła się o 6.00 rano. Mąż nie spał już od dwóch godzin, ale nie chciał jej budzić, wiedząc, że ma przed sobą najtrudniejszą chyba drogę w życiu.
Kiedy otworzyła oczy, wiedziała, że nadeszło to, czego się tak bardzo bali, ale do końca mieli nadzieję, że to lęk niepotrzebny. – Musisz jechać – powiedział do niej Leonard. Wstała, wspólnie obudzili córkę Teresę, zjedli szybko wspólne śniadanie i ruszyli do wyjścia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.