Parafia w Rogóźnie we współpracy z gminą Ludwin tworzy wielkie dzieło

Proboszcz oddał parafialną kartę płatniczą, mieszkańcy gminy każdego dnia dostarczają niezbędne do funkcjonowania artykuły dla ludzi, którzy od kilkunastu dni mieszkają m.in. w OSP w Kaniwoli.

Datę 26 lutego 2022 mieszkańcy gminy Ludwin zapamiętają pewnie na długo.

- W środku nocy dostaliśmy telefon, że jadą do nas uchodźcy i trzeba przygotować pomieszczenia w Kaniwoli w budynku straży pożarnej - opowiada pani Ela, która od samego początku zaangażowana jest w pomoc uchodźcom przebywającym na terenie parafii Rogóźno.

Pani Ela związana jest z lokalną OSP utworzoną kilka lat temu przez proboszcza parafii ks. Waldemara Tarachę, jest też członkinią koła gospodyń wiejskich, szefową Legionu Maryi i twórczynią kółka różańcowego. Kobieta od wszystkiego, która w pierwszą noc, gdy kwaterowali uchodźców, cały czas była na posterunku. 

Tej nocy w parafii w Rogóźnie i w całej gminie zorganizowano pospolite ruszenie. - Nie bardzo wiedzieliśmy, jak się do tego wszystkiego zabrać - opowiada Joanna Guz, pracownica Urzędu Gminy w Ludwinie. - Nigdzie w okolicy nie było jeszcze uchodźców, byliśmy pionierami. Nie wiedzieliśmy co mamy im dać do jedzenia, gdzie położyć spać i czym przykryć. 

Uchodźcy trafili m.in. do budynku OSP w Kaniwoli. - Mamy tam pokoje dla turystów przyjeżdżających latem nad jeziora. Niestety to pomieszczenia nieogrzewane. Potrzeba było więc szybko zorganizować jakieś prowizoryczne formy ogrzewania - opowiada ks. Waldemar Taracha, proboszcz parafii w Rogóźnie. Sam ze swoich szaf wyciągnął wszystko to, czym mógł się podzielić: ręczniki, pościel. - Zanim zaczęliśmy zbierać dary, trzeba było przecież tym ludziom zapewnić choć podstawowe środki do życia - stwierdza duchowny. 

W akcję pomocy uchodźcom, którzy zamieszkali na terenie parafii, włączyli się wszyscy mieszkańcy. - Odpowiedzialni za pomoc Ukraińcom zostali członkowie naszych wspólnot parafialnych m.in. z Oazy Rodzin czy Legionu Maryi - zaznacza proboszcz. - Zaczęliśmy dzwonić po domach w poszukiwaniu tego, co w tamtym momencie było najpotrzebniejsze: pampersów, pościeli, ręczników, jedzenia. Każdy tak jak mógł, tak się zaangażował. 

Gdy okazało się, że potrzeba pieniędzy na pierwsze zakupy dla uchodźców, leki, artykuły higieniczne, proboszcz oddał parafialną kartę płatniczą paniom z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Ja za bardzo nie orientuję się, co jest najbardziej potrzebne  kobietom i dzieciom, więc przekazałem to, co mogłem, czyli pieniądze. Panie z GOPS najlepiej wiedzą, co trzeba na bieżąco kupować.

 Mamy starają się organizować czas swoim dzieciom na świeżym powietrzu.   Mamy starają się organizować czas swoim dzieciom na świeżym powietrzu.
Justyna Jarosińska /Foto Gość

W oddalonym o kilka kilometrów od kościoła budynku OSP w Kaniwoli przebywa ok. 40 osób. - To młode kobiety z dziećmi w różnym wieku - mówi pani Monika Kosowska, przewodnicząca koła gospodyń wiejskich, odpowiedzialna za Dziecięcą Drużynę Pożarniczą, która swój wolny czas od kilku tygodni poświęca na prace wolontaryjne. 


Więcej w najnowszym papierowym wydaniu "Gościa Lubelskiego" nr 12.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..