Lublin gościł dr. Jacka Pulikowskiego. Znany terapeuta małżeństw w kościele św. Andrzeja Boboli i w archikatedrze mówił o szczęściu, małżeństwie i rozwoju duchowym.
Małżeństwo, które jest blisko Boga, nie rozpada się, choć, oczywiście, przeżywa trudności. Taką opinią dr Jacek Pulikowski rozpoczął swoje spotkania z małżonkami zgromadzonymi w dwóch lubelskich kościołach.
- Ponad 40 lat już pracuję z małżeństwami i tylko te się rozpadają, w których przynajmniej jedno odeszło od Boga i przykazań - zaznaczał terapeuta. - Jednak wiem też jedno: choćby nie wiem jak się małżeństwo pogubiło, poraniło na wszystkie możliwe do wymyślenia sposoby, jeżeli padają na kolana, jeżeli wracają do modlitwy, do sakramentów, to wychodzą z sytuacji najbardziej pogmatwanych.
Dr Pulikowski przekonywał słuchaczy, że dziś ludzie mylą pojęcia i gonią za tym, co nie jest szczęściem. - Szukają szczęścia tam, gdzie jest taniej, zabawniej i bez wysiłku Szczęście jest zawsze trudne i zawsze pod górę Jako rodzice, wychowawcy, jako nauczyciele, musimy rozumieć, gdzie jest błąd, gdzie nas oszukano - tłumaczył. - Szczęście to relacja osoby obdarzonej wymiarem duchowym do drugiej osoby obdarzonej wymiarem duchowym. Jakie mamy możliwości: ja - Bóg, ja - drugi człowiek. Miłość jest wtedy gdy ten drugi jest ważniejszy ode mnie.
Terapeuta zaznaczał też, że relacja z Bogiem jest wyjątkowa, bo Tamta strona nigdy nie nawala. - Ta inwestycja jest absolutnie pewna, a z człowiekiem zawsze jest ryzykowna. Zawsze obie strony nawalają. W tej relacji zawsze coś kosztuje. W dobrym małżeństwie strony z czasem nawalają jednak coraz mniej i w coraz drobniejszych sprawach, a szczęście rośnie.
Dr Pulikowski podkreślał, że małżonkowie mają ogromne pole do czerpania szczęścia z małżeństwa, a bardzo często to marnują. - Trzeba sobie przypomnieć, co jest celem małżeństwa. Według św. Jana Pawła II to wspólna droga do świętości przez budowę komunii osób. Słowo komunia do czasu Jana Pawła II było zarezerwowane dla sacrum. On sprowadził je na ten teren profanum, nazywając relacje męża z żoną jakąś niepojętą głębią więzi - na wzór komunii osób boskich. To już tylko można paść plackiem przed tym słowem. Więc jeżeli takie jest cel małżeństwa, to my mamy do niego zmierzać.
Oczywiście jak zaznaczał prelegent, nie jest to łatwe. Wszelkie trudności wynikają jego zdaniem z tzw. asymetrii między kobietą a mężczyzną. - Mężczyzna myśli, że jest stworzony do kariery w świecie materii. Podbija rynek, wymyśla wynalazki, zdobywa ośmiotysięczniki i myśli, że jest szczęśliwy. Ale on jest tylko bardzo zadowolony. Szczęście jest zarezerwowane jedynie dla wymiaru duchowego i tylko dam go można szukać.
Wszystkie kobiety stworzone są do miłości i - jak podkreślał Jacek Pulikowski - za darmo otrzymały niezbędne talenty do budowania relacji z drugim człowiekiem. Mężczyzna w relacjach jest jak słoń w składzie porcelany. Ale zdaniem terapeuty, kobieta jest w stanie nauczyć swojego męża okazywania miłości. - My jesteśmy tępi i niereformowalni - twierdził żartobliwie dr Pulikowski - Wy jednak macie narzędzia, szczególnie w pierwszych dwóch latach małżeństwa, by wskazać nam, co dla was kobiet jest najważniejsze. My, mężczyźni jeśli chcemy być szczęśliwi, musimy uczyć się budowy relacji, w szczególności relacji z żoną. Musimy nauczyć się szanować jej uczucia. Nie musimy ich nawet rozumieć.
Więcej w najnowszym papierowym wydaniu "Gościa Lubelskiego".