Tradycja święcenia pokarmów w Wielką Sobotę sięga dawnych czasów i dziś jak mówi ks. prof. Zdzisław Kupisiński cieszy się często większą popularnością niż Triduum Paschalne i Święta Wielkiej Nocy.
Historia święcenia pokarmów ma długą tradycję, a jaj początków należy szukać, jak mówi ks. Zdzisław Kupisiński z Katedry Religiologii i Misjologii KUL w czasach przedchrześcijańskich.
- Wszelkie ofiary składane na początku wiosny w okresie zrównania dnia z nocą, łączyły się wtedy z podziękowaniami dla świata bóstw i prośbą o obfite dary w kolejnym roku - wyjaśnia duchowny.
Gdy zwyczaj ten po przyjęciu chrześcijaństwa zaczął być praktykowany na ziemiach polskich, kapłana przywoziło się do wybranych domów bogatszej szlachty - Był to czas, kiedy święciło się dosłownie całe komody, bądź szuflady jedzenia - opowiada ks. Kupisiński. - Wszystko po to, by tej obfitości w nowym roku nie zabrakło.
Gdy z czasem katolicy na koniec Wielkiego Postu zaczęli przynosić pokarmy do poświęcenia do kościołów, musiały one znajdować się w koszyczkach z wikliny, a w nią miały być wplecione gałązki wierzbowe i bukszpan. Obie rośliny symbolizowały życie i oznaczały płodność.
Tradycja święcenia pokarmów była najpopularniejsza w centralnej i wschodniej Polsce. Dopiero później przeniosła się też na inne regiony naszego kraju.
- Wszystkie potrawy wkładane do koszyczków miały domostwom zapewnić pomyślność i dobrobyt w kolejnym roku, ale w XVIII w. zaczęto je konkretnie wiązać z męką i zmartwychwstaniem Pana Jezusa - wyjaśnia ks. profesor. - I tak, trochę oczywiście w zależności od rejonu, pętka kiełbasy, które znajdowały się w koszyczkach, symbolizowały postronki, którymi wiązano Jezusa, chrzan - ocet, którym Go pojono na krzyżu, dlatego spożywanie święconki zawsze należało zacząć właśnie od spróbowania chrzanu. Baranek bez względu na region, był symbolem Jezusa Zmartwychwstałego a jajko symbolem nowego życia. Chleb natomiast miał oznaczać Ciało Jezusa Chrystusa.
Choć do dziś tradycja święcenia pokarmów najbardziej popularna jest w Polsce, to jak zaznacza ks. Kupisiński, wielu nie do końca wie, o co w niej tak naprawdę chodzi. - Ludzie znacznie większe znaczenie przywiązują do pomyślności, którą ma dawać, niż do celebracji pamiątki śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa.