Tydzień Biblijny to dobry moment, by zawalczyć o czas dla Pana Boga i zacząć swoją przygodę z Pismem Świętym.
Moja przygoda z Pismem Świętym zaczęła się chyba w szkole podstawowej - opowiada Natalia, nauczycielka w jednej z lubelskich szkół. - Miałam cudowną katechetkę, która na każdych zajęciach opowiadała nam różne historie biblijne i oczarowywała nas nimi. Wtedy Pismo docierało do mnie przez nią i tak kiełkowało. Wraz z dorastaniem szukałam miejsc, ludzi, dzięki którym mogłabym się ubogacać w wierze. I tak przez wiele lat rozwijałam swoją duchowość w formacji Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, gdzie dzięki duszpasterzom odkrywałam moc Słowa, jak należy je interpretować, czytać, przyjmować i wcielać w życie. Gdy kupiłam swoje pierwsze Pismo Święte, postanowiłam, że chcę je poznawać i żyć tym, co tam jest - mówi.
Od tamtego momentu Natalia stara się codziennie modlić z Pismem Świętym. - Oczywiście nie jest tak, że nie opuściłam żadnego dnia - zaznacza. - Były okresy, kiedy je odkładałam, bo nie miałam czasu, siły albo przeżywałam jakiś kryzys swojej wiary. To jednak jakoś wraca. Jest tęsknota - taka trochę jak za przyjacielem - dodaje.
Dla Natalii rozważanie słowa to spotkanie. - Jestem ja i Bóg. Mówię głośno albo w sercu to, co czuję i z czym przychodzę. Jestem autentyczna: radosna, uśmiechnięta, czasem zapłakana, wściekła albo bezsilna i w tym się z Nim spotykam. Codzienne czytanie Ewangelii z dnia, bo od dłuższego czasu to już coś codziennego dla mnie, daje mi pokój i sprawia, że czuję, że Pan Bóg kieruje moim życiem i jest ze mną w tym wszystkim, co przeżywam. Naprowadza mnie i odpowiada na moje pytania. Czasem te słowa nie są łatwe do przyjęcia. Pokazują to, co nie gra, co jest wadą – trzeba wtedy wziąć to na warsztat i pracować - wyjaśnia nauczycielka.
Podkreśla, że pomocny dla niej jest "Dziennik duchowy" wydawany przez KSM. Są w nim podpowiedzi, wyjaśnienia do słowa i pytania do codziennego rozważenia, pisane zarówno przez osoby duchowne, jak i świeckie.
Iwonę, która na co dzień pracuje w lubelskim radiu, sięgania po Pismo Święte nauczyła oaza. - To tam zaczęłam patrzeć na nie nie jak na zbiór opowieści biblijnych, czy historii z życia Jezusa, ale jak na żywe słowo, odnoszące się do mojego życia tu i teraz - opowiada. - Regularne i częste czytanie Biblii i medytacja nad słowem uczą mnie patrzenia głębiej, dostrzegania tego, co Bóg przez daną opowieść chce mi powiedzieć. A zawsze chce - podkreśla. - Każda historia jest przecież o człowieku. Została spisana po to, żebym ja, współczesna, mogła się w nią wpisać i znaleźć odpowiedzi na moje aktualne motywacje, na moje problemy, na stan ducha, daje często odpowiedź, jak powinnam się zachować - dodaje.
Podkreśla też, że po latach "obycia" z Pismem Świętym widzi, jak Bóg prowadzi z nią dialog przez swoje słowo. - Dla mnie osobiście ważna jest też możliwość dzielenia się doświadczeniem słowa z innymi ludźmi - podkreśla. - Dawała mi to lata temu oaza, daje mi to teraz moja obecna wspólnota. Ale najważniejsze jest jednak dla mnie to, że Pismo Święte na każdej stronie przypomina mi o historii Zbawienia, w którą ja także jestem wpisana i już teraz mam udział w Bożym królestwie - podsumowuje.