Jedni doskonale znają drogę wiodącą do kościoła franciszkanów na Wietrznej Górze w Kazimierzu Dolnym, inni trafiają tu przypadkiem. Większość wraca; czują, że to miejsce niezwykłe.
Spacerując po brukowanych uliczkach miasteczka, dochodzą do krytych dachem schodów liczących 72 stopnie (tyle lat wedle tradycji żyła Maryja z Nazaretu), na których szczycie rozciąga się teren klasztorny. Najpierw kościół z pięknym drewnianym ołtarzem, w którym umieszczono słynący łaskami obraz Matki Bożej, następnie klasztor z wirydarzem, czyli wewnętrznym dziedzińcem i krużgankami, które dzięki grubym murom dają chłód i wytchnienie w upalne dni, i wreszcie klasztorny ogród. A w nim owocujące krzewy i małe drzewa, które posadził gwardian o. Bernard, czyli przełożony wspólnoty, nieco dalej warzywa pod opieką ojców Franciszka i Rafała, a na końcu ogrodu winnica. Do tego wszystkiego wystarczy wyjrzeć za klasztorny mur, by zobaczyć widok zapierający dech; uroczą panoramę miasteczka i płynącą w dole Wisłę, w której podczas bezchmurnych wieczorów odbija się zachodzące słońce. Nic dziwnego, że to miejsce, do którego się wraca – i to nie tylko z powodu krajobrazu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.