Choć idą z różnych stron i parafii archidiecezji lubelskiej, wszyscy kierują się w jednym kierunku - do sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej. Są w drodze od świtu, aby wieczorem dotrzeć na uroczystości w Wąwolnicy.
W tym roku grupy są liczniejsze niż w ostatnich latach. Może to powrót po pandemii do życia w pełni, może tęsknota za doświadczeniem wspólnoty, może niepewność jutra, którą ludzie chcą powierzyć Matce Bożej. Każdy niesie swoją intencję i ma nadzieję, że w Wąwolnicy zostanie wysłuchany.
- Idą ludzie w różnym wieku, zarówno starsi, jak i całe rodziny, jest też spora grupa ludzi młodych - studentów i absolwentów. To cieszy nas, kapłanów. Obserwuję zresztą, że odkąd zaczęła się wojna w Ukrainie, wiele osób młodych częściej przychodzi do kościoła i korzysta z sakramentów. Kiedy z nimi rozmawiam, mówią wprost, że sytuacja w Ukrainie pokazała, iż w jednej chwili można wszystko stracić, a to skłoniło ich do refleksji. Widzę to także w konfesjonale. Ostatni czas pandemii i wojny skłonił ludzi do przemyśleń nad swoim życiem i szukania oparcia w Bogu - mówi ks. Piotr, który idzie z grupą pielgrzymów z parafii św. Michała Archanioła w Lublinie.
Większa niż zwykle idzie także grupa ze Świdnika. - To nie jest nic zaskakującego, że tak wiele osób uczestniczy w pieszej pielgrzymce do Matki Bożej. Myślę, że dzieje się tak z kilku powodów. Tym najważniejszym jest chęć powierzenia Maryi różnych swoich spraw życiowych. Wiadomo, że jak dzieje się coś w życiu dziecka, to biegnie do matki po pomoc. W naszym chrześcijańskim życiu jest podobnie - mówi ks. Andrzej Krasowski, proboszcz parafii NMP Matki Kościoła w Świdniku.
Z grupą młodych z Centrum Duszpasterstwa Młodzieży i parafią św. Józefa w Lublinie pielgrzymuje ks. Jakub Bartczak, znany jako "raper w sutannie". - Pielgrzymka to doświadczenie, w którym człowiek poznaje samego siebie, zmaga się ze sobą, a poprzez ten trud staje także przed Bogiem ze swoimi różnymi pytaniami i sprawami. Ja sam, jako młody chłopak, doświadczałem podczas pielgrzymki wzrostu mojej wiary. Nogi bolą albo trzeba wlec się w tempie grupy, choć człowiek ma ochotę pobiec do przodu, ale trzyma się wyznaczonej drogi, otwiera na to, co wokół się dzieje. Myślę, że na pielgrzymce kształtowało się moje powołanie kapłańskie - mówi ks. Jakub.
Pielgrzymi dotrą do Wąwolnicy wieczorem, gdzie po Eucharystii o godz. 18 będzie także koncert ks. Bartczaka.