Odrobina stabilizacji w postaci dachu nad głową – to spełniona nadzieja, zwłaszcza w przypadku osób, które doświadczyły bezdomności.
Nie było łatwo przekonać Krystynę i Tadeusza, aby opuścili wychłodzony pustostan. Chcieli być razem, mieć ciepły kąt, a regulaminy schronisk tego nie dopuszczały. Ale znaleźli drogę do Domu Nadziei, ich sytuacja się zmieniła zupełnie. Dziś mają swoje klucze, a gdy wracają z pracy, w mieszkaniu czeka na nich kot, którego uratowali z bezdomności. Dziś pomagają innym osobom, które są na początku drogi do zmiany życia – tłumaczą przedstawiciele Centrum Wolontariatu.
Domy Nadziei to nie tylko dach nad głową. To program wsparcia, którego celem jest usamodzielnienie się osób długotrwale bezdomnych. Geneza programu sięga pomocy osobom bezdomnym jaką ponad dwadzieścia lat temu rozpoczął ks. Puzewicz, a która przerodziła się w Gorący Patrol. Kolejnym krokiem jest program wyprowadzania osób z kryzysu bezdomności - czyli Domy Nadziei. - Zasada jest taka, by pod wspólnym dachem mieszkała mała grupa, a każdy z jej członków mógł poczuć się jak u siebie. Chodzi o budowanie relacji. Nasze doświadczenia pokazują, że metodą małych grup skutecznie można udzielać pomocy potrzebującym - tłumaczy Aneta Urlich, koordynatorka programu.
We wrześniu tego roku rozpoczęła się kampania „Wspieram Domy Nadziei” prowadzona przez Centrum Wolontariatu w Lublinie. - Jej celem jest zbiórka środków na utrzymanie Domów Nadziei, kluczowego elementu autorskiego programu wychodzenia z kryzysu bezdomności opracowanego przez Centrum Wolontariatu. Cel kampanii to 150.400 zł. Kwota ta pozwoli utrzymać te ośrodki w nadchodzącym sezonie grzewczym. Pomóc można za pośrednictwem strony: WspieramDomyNadziei.pl - wyjaśnia A. Urlich.
Wsparcie realizowane jest w oparciu o zaangażowanie wolontariuszy, ale samo funkcjonowanie Domów Nadziei i życie osób do czasu ich usamodzielnienia wymaga nakładów finansowych. Koszt wsparcia mieszkańców jednego domu w ciągu miesiąca wynosi 4 700 zł. W tej kwocie są opłaty, czynsz oraz wsparcie psychologiczne i terapeutyczne. Średnio na jednego mieszkańca wychodzi 783 zł. - By utrzymać program potrzebujemy pomocy finansowej – podsumowuje Urlich.
W domach obowiązują zasady. Mieszkańcy deklarują abstynencję i postanowienie zmiany. - Oferowana jest im pomoc w podjęciu pracy, a jeśli potrzeba, to wsparcie np. w postaci rozmowy. Od początku roku Centrum Wolontariatu pomogło wyjść z kryzysu bezdomności już 32 osobom. Mieszkańcy, którzy się usamodzielnili wynajmują własne stancje, pracują, często angażują się też w pomoc innym, a do Domów Nadziei przychodzą już tylko w odwiedziny – podkreślają wolontariusze.
Początkowo pobyt w mieszkaniu jest bezpłatny, potem, kiedy już podejmą pracę dokładają się do rachunków. Ta minimalna dopłata to przygotowanie do samodzielności, w której uczestnicy programu będą musieli wziąć ciężar swojego utrzymania na własne barki – konkluduje koordynatorka.