Wolontariuszem modlitewnym może zostać każdy, kto chce wspierać pacjentów, personel i pracowników hospicjum.
Modlitewny Wolontariat Hospicjum Dobrego Samarytanina im. św. o. Pio jest nową formułą modlitewnego wsparcia, które ma towarzyszyć personelowi, wolontariuszom, a przede wszystkim pacjentom hospicyjnym. Zawierzenie wolontariuszy miało miejsce w kaplicy Hospicjum Dobrego Samarytanina.
Wiara osób świeckich
Do wolontariatu w hospicjum trafił po losowych perturbacjach. Po długiej modlitwie odczytał, żeby spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy. Zrozumiał, że odkrył na nowo definicję Miłosierdzia Bożego. Skierował więc kroki do hospicjum przy ul. Bernardyńskiej. Po rozmowie z duchownym i osobą odpowiedzialną za wolontariuszy – wiedział, że będzie udzielać pacjentom Komunii św. dwa dni w tygodniu.
Początki w relacjach z podopiecznymi nie były proste. Z czasem nauczył się rozmawiać z nimi, mając świadomość, że są to osoby umierające. – To nie był przypadek, że tu trafiłem. Było to jeszcze przed pandemią koronawirusa. Życie toczyło się swoim tempem, a ja czułem nagłą potrzebę wsparcia duchowego i modlitewnego tych pacjentów. Rozpoczęliśmy to działanie tuż przed epidemią, dzięki temu pacjenci hospicyjni nie zostali sami w czasie lockdownu. Informowaliśmy ich wtedy, że są osoby, które modlą się za nich. To było nie naszą zasługa, ale Boga – mówi Marek Pomałecki, szafarz nadzwyczajny Komunii św. i wolontariusz w Hospicjum Dobrego Samarytanina
Pojednanie przed śmiercią
Uderzyły go lęk i samotność pacjentów hospicyjnych. – Można się całe życie przygotowywać na odejście, ale kiedy nadchodzi ten moment, jest trudno. Widziałem to wiele razy w ich oczach. Kapelan jest obecny przy pacjentach, ale pomyślałem, że obecność świeckiego katolika też może mieć znaczenie – opowiada M. Pomałecki. – Jest głód miłości. Jeśli brakuje miłości człowiek jest sfrustrowany, samotny. Modlitwa jest niewidoczna – ale ona zaspakaja ten głód. Rola świeckich jest tu istotna, niezwykle potrzebna, bo potrzeba wzajemnego wsparcia wierzących. Rola modlitwy jest kluczowa – zauważyłem to w przestrzeni hospicyjnej – podkreśla.
Rozdaje też fragmenty Pisma Świętego. – Niektórym czytam, gdy nie mogą już zrobić tego sami. To dla osób, które odchodzą jest umocnieniem. Opieka człowieka i opieka Boga to jest wszystko, co możemy zrobić – akcentuje.
Nawet osoby, które przed śmiercią nie przyjmują sakramentów, mają kontakt z uzdrawiającym słowem Boga, sprzyja temu także obecność wolontariuszy. – Mówimy tu czasami o kilkudniowym pobycie pacjenta, nie zawsze jest czas na pełne pojednanie, ale najważniejsze, że pojawia się tęsknota za Bogiem, za pojednaniem. Jestem świadkiem tego – konkluduje.