Dzieci potrzebują bezwarunkowej akceptacji, afirmacji, czasu i czułości. Dopiero wtedy możemy je uczyć odpowiedzialności.
Takich rad udzieliło lubelskim rodzicom znane małżeństwo − Anna i Piotr Werwińscy, którzy prowadzą zarówno stacjonarnie, jak i online m.in. kursy dla rodziców. Tym razem w czasie warsztatów, które przeprowadzili w przedszkolu Pozwalamy Dzieciom w Lublinie na Czubach, opowiedzieli, co zrobić, by „być rodzicem, o jakim marzy twoje dziecko”.
Najważniejszy fundament
Werwińscy od dwóch lat w internecie prowadzą kurs „Dom mocnych więzi”. W jego kilku edycjach wzięło udział już 250 rodzin. Sami mają czworo dzieci w wieku od 8 do 21 lat, a swoją rodzinę, jak podkreślają, budują na fundamencie wiary.
Kurs „Dom mocnych więzi” ma za zadanie pokazać, jak zbudować z dziećmi trwałe i mocne relacje, jak zaspokoić potrzeby emocjonalne i jak przekazać im wiarę. − Fundamentem tej budowli, jaką jest dom mocnych więzi, są afirmacja i bezwarunkowa akceptacja − podkreśla Piotr. − Afirmacja w znaczeniu, o którym mówi Pismo Święte w Liście do Rzymian 12,15: „Weselcie się z tymi, którzy się weselą, i płaczcie z tymi, którzy płaczą”. Afirmacja uczuć otwiera pomiędzy nami a dziećmi pomost porozumienia. Gdy okazujemy im współczucie, czują się zrozumiane. Jeśli wypracujemy w sobie nawyk okazywania współczucia, dzieci otworzą się przed nami i podzielą swoimi problemami.
Ale jak zaznacza Anna, afirmacja nie dotyczy tylko uczucia smutku, ale również radości. − My równie często zaprzeczamy uczuciu radości u dzieci, nie zwracając na pewne rzeczy uwagi lub bagatelizując je. A kiedy nie afirmujemy dziecięcych uczuć, budujemy mur.
Kolejnym elementem fundamentu domu mocnych więzi jest według Anny i Piotra, bezwarunkowa akceptacja. − Taka akceptacja to przyjęcie drugiej osoby bez stawiania warunków, czyli miłość bez ograniczeń − zaznacza Anna. − Jeśli dzieci nie otrzymują akceptacji w domu, to z czasem szukają jej gdzie indziej. Często nie tam, gdzie byśmy chcieli.
Werwińscy zauważają, że rodzice często używają akceptacji do tego, by pokazać dzieciom, co im się podoba w ich zachowaniu, a co nie. − Kiedy dziecko nie spełnia naszych oczekiwań, kiedy zrobi coś złego, odrzucamy je emocjonalnie, okazujemy dezaprobatę − stwierdza Piotr. − A dziecko bardzo nas kocha, szczególnie to małe zrobi wszystko, by tę aprobatę zyskać. Dostaje sygnał, że musi na miłość rodziców zasłużyć.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się