Wystarczy przyjrzeć się historii Polski, by zauważyć, że niezależnie od czasów i zagrożenia zewnętrznego, Polacy nigdy nie godzili się z utratą wolności, podejmując liczne próby, by zachować suwerenność.
Właśnie to umiłowanie wolności pchało Polaków do walki, powstań i starań by zrobić wszystko, by zachować suwerenność, a kiedy ją stracili, by ją odzyskać. To właśnie ta cecha pozwalała na podjęcie walki w różnych okolicznościach i sytuacjach. Jednym z przykładów jest powstanie styczniowe, o którym młodzież z lubelskich szkół średnich mogła się dowiedzieć więcej dzięki konferencji przygotowanej wspólnie przez wojewodę lubelskiego, marszałka województwa lubelskiego, lubelskiego kuratora oświaty i Instytut Pamięci Narodowej oddział w Lublinie.
Zaborcy, pozbawiając nasz kraj niepodległości, nie przypuszczali, że Polacy są zdolni do zorganizowania się i jakiegokolwiek sprzeciwu. Tymczasem już dwa lata po III rozbiorze, w północnych Włoszech powstają polskie Legiony, po których pamiątką jest nasz hymn narodowy.
- Carycy Katarzynie wydawało się, że wcielając do Rosji część naszych ziem załatwia sprawę poszerzenia swego terytorium. Tym dziwniejsze było jej tłumaczenie, że została zmuszona do takiego kroku, by bronić polskiej demokracji sprzed Konstytucji 3 maja, że sama była dyktatorem i Rosja nic z demokracją nie miała wspólnego, ani wówczas, ani potem - wyjaśniał młodzieży dr Robert Derewenda, dyrektor IPN w Lublinie.
Jednak większość społeczeństwa polskiego nie godziła się z zaistniałą sytuacją. Kiedy car Mikołaj II postanowił odwiedzić Polskę i przyjrzeć się bliżej mieszkańcom swoich nowych ziem, był zaskoczony i przerażony. Uczestnicząc w obradach sejmu polskiego, który jeszcze wtedy istniał, był przekonany, że zaraz wybuchnie powstanie.
- Obrady ówczesnego sejmu nie różniły się zasadniczo od tych dzisiejszych, gdy opozycja jawnie krytykuje władzę. Polscy posłowie zachowywali się dokładnie tak samo i w XIX wieku. Dla rosyjskiego cara był to szok, bo w Rosji za krytykę władz trafiało się do więzienia lub traciło życie. Nie znano tam debaty. Tymczasem w naszym kraju otwarcie mówiono o tym, co się nie podoba. Do dziś to się nie zmieniło, w Polsce wciąż można otwarcie krytykować władzę, w Rosji jest to zabronione i szalenie niebezpieczne - podkreśla R. Derewenda.
To właśnie umiłowanie wolności i sprzeciw wobec jej ograniczaniu przez zaborcę doprowadziły do powstania listopadowego, które Polacy przegrali. Nie oznaczało to jednak, że zrezygnowali z działań i starań o odzyskanie niepodległości.
- Urosło kolejne pokolenie, które zdało sobie sprawę, że Rosja nie jest już tak silna, jak wówczas, kiedy pokonała Napoleona. Przegrana wojna z Turcją dawała Polakom nadzieję, że tym razem może się udać wywalczyć niepodległość. Tak doszło do powstania styczniowego, w które zaangażowały się wszystkie stany, a także Polacy z innych zaborów. I choć nie przyniosło ono oczekiwanego rezultatu rozbudziło wielkie nadzieje i umocniło patriotyzm - wyjaśnia R. Derewenda.
Po całej Polsce rozsiane były mogiły powstańców styczniowych, o które dbano. W każdej rodzinie czy okolicy był jakiś weteran powstania lub pamięć o kimś, kto w powstaniu zginął. Tak rosło kolejne pokolenie Polaków świadome tego kim jest i przekonane, że o wolność należy walczyć nawet za najwyższą cenę.
Nauka historii naprawdę może być atrakcyjna, a młodzież raz zainspirowana przeszłością włącza się w działania promujące wiedzę historyczną. Udaje się to np. Towarzystwu Edukacji Patriotycznej im. Karola Ziemskiego w Nasutowie.
- Nie ma jakiejś recepty na "zarażenie" młodych historią, tak jak nie ma jednego schematu wychowania, który działa na wszystkich. Nie oznacza to jednak, że nie warto próbować. Nam udało się zgromadzić grupę młodych ludzi, którzy chętnie wcielają się w postaci historyczne poznając przeszłość i ich losy - mówi Antoni Nowicki, który wraz z młodymi w strojach powstańców styczniowych uczestniczył w konferencji przybliżając codzienność z czasów powstania styczniowego.