Sylwia Niemirowska, prezes Zarządu Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta w Lublinie, mówi o wyzwaniach i misji organizacji, która od trzech dekad codziennie wydaje posiłki dla ok. 350 ubogich osób.
Ks. Rafał Pastwa: Działalność rozpoczęta przez ks. Jana Mazura przyniosła wiele owoców. Przede wszystkim zmieniła podejście do osób w kryzysie bezdomności i skrajnie ubogich.
Sylwia Niemirowska: Ks. Jan Mazur nie tylko mówił, lecz przede wszystkim służył. Pokazał, że jeśli się nie zaangażujemy, to pomoc nie będzie możliwa. Działamy wyłącznie dzięki osobom o dobrych sercach, dostrzegających potrzebę bliźniego i tylko przekazujemy to, co sami otrzymaliśmy. Wiemy komu pomóc i pomagamy lokalnie tym, którzy tego wsparcia realnie potrzebują.
Jak obecnie kontynuowana jest misja ks. Jana Mazura? Czym dokładnie zajmuje się Bractwo Miłosierdzia?
Zaczęło się od Kuchni Brata Alberta. Mało kto jednak wie, że to bł. Stefan Wyszyński, zainicjował wydawanie zupy przy ul. Zielonej. Dziś codziennie korzysta z niej ponad 300 osób. Wiemy, że w okresie jesienno-zimowym tych osób będzie jeszcze więcej. Potrzebujących niestety przybywa. Przez ponad 30 lat pomagamy jednak nie tylko tym, którzy z różnych powodów utracili dach nad głową, ale również najbiedniejszym, chorym, seniorom, uchodźcom. Ta pomoc to choćby leki dla tych, których nie stać na wykupienie recepty. Jest to grupa 150 osób miesięcznie. Przygotowujemy również paczki świąteczne. Często nie zdajemy sobie dziś sprawy z tego, że nasza sąsiadka lub sąsiad żyją w skrajnej biedzie, która wzmaga się zazwyczaj w momencie choroby i pogłębiającej się inflacji. W naszym ośrodku dla bezdomnych i mieszkaniach wspomaganych mieszka ok. 40 mężczyzn, a w ogrzewalni, działającej gdy już robi się zimno, łącznie ponad 80 osób.
Pełni Pani od niedawna funkcję prezes Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta, jakie są główne zadania, które Pani chciałaby zrealizować?
W gruncie rzeczy zmieniła się tylko osoba piastująca stanowisko. Nasza misja pozostaje wciąż ta sama, wracamy do korzeni, do realizacji założeń patrona. Wszystko co robimy, staramy się robić w duchu wezwania Chrystusa: „Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie. Pragniemy docierać do wszystkich, którzy tego gestu miłosierdzia potrzebują. Wierzymy, że przez kolejne dekady będzie to nie tylko możliwe, ale również skuteczne. Co dokonuje się również dzięki wielu ludziom dobrej woli, którzy tak jak my, nie są obojętni.
Jest jesień, zbliżają się chłodne dni, przymrozki, a w perspektywie jest zima. Jak mieszkańcy Lublina i regionu mogą pomóc w waszej działalności?
Można dostarczyć do nas żywność z długim terminem ważności, produkty pozwalające nam przygotować obiad dla 350 osób dziennie. Niezwykle cenne będzie również wsparcie finansowe. Tylko dzięki darczyńcom opłacamy rachunki za ogrzewanie, gaz, prąd oraz kupujemy ratujące życie i zdrowie leki dla seniorów i chorych ubogich. Miesięcznie potrzeba ok. 38 tys. zł byśmy mogli funkcjonować dla potrzebujących. Chętnych zapraszamy również na wolontariat, by móc osobiście podać chleb głodnym. Jak każde dzieło potrzebujemy też modlitwy. Tych, którzy nie są w stanie wesprzeć nas finansowo, rzeczowo lub swoją obecnością, prosimy o wsparcie duchowe naszych dzieł. Natomiast darowizny można składać na nasz numer konta dostępny na naszej stronie internetowej.