Modlitwa o pokój, zanoszona przez wstawiennictwo św. Andrzeja Boboli, zjednoczyła Polaków i Ukraińców, którzy uczestniczyli w uroczystościach odpustowych w lubelskiej parafii.
Święty Andrzej Bobola - jeden z patronów Polski - to postać, która w sposób szczególny łączy narody i wyznania. Nazywany jest patronem na trudne czasy i orędownikiem w sprawach Polski, której powrót na mapę Europy przepowiedział, ukazując się dominikaninowi Alojzemu Korzeniewskiemu na początku XIX wieku.
- To męczennik, który niestrudzenie głosił Ewangelię i spowiadał, zachęcając ludzi, by się nawracali. W tym przepowiadaniu słowa Bożego był tak przekonujący, że wielu ludzi rzeczywiście zmieniało swoje życie. Sławę, a ostatecznie i świętość, przyniosła mu praca misyjna w rejonie Pińska. Nawracał prawosławnych chłopów i opiekował się tamtejszą mniejszością katolicką. Przyczynił się do tak wielu nawróceń, że nazywano go "duszochwatem", czyli łowcą dusz. Męczeńską śmierć poniósł z rąk Kozaków w 1657 roku, w czasie trwającego w tym czasie powstania Chmielnickiego. Ci, zadając mu okrutne tortury, nie doczekali się złego słowa, ale z umęczonych ust płynęła wciąż zachęta do nawrócenia, by ocalić swoje dusze - mówił bp Paweł Gonczaruk, ordynariusz diecezji charkowsko-zaporoskiej, który przewodniczył uroczystościom odpustowym w parafii św. Andrzeja Boboli w Lublinie.
Wzorując się na tym świętym patronie Polski zachęcał, by każdy przyjrzał się swemu sercu.
- Adam i Ewa w raju odwrócili się od drzewa życia. Skutkiem tej decyzji jest rozdarcie, jakie powstało w ich sercu. Podzielone serce przestało widzieć w człowieku godność i wielkość. Przestało rozumieć, że każdy człowiek jest ukochany, wyczekiwany i ważny. Jesteśmy stworzeni do miłości i rozwoju. Jednak Adam i Ewa uwierzyli szatanowi, że są nikim i zaczęli oskarżać Boga o to, że jest niebezpieczny, że zabrania rozwoju i dostępu do wiedzy. Nie potrafili zobaczyć talentów, jakimi zostali obdarzeni właśnie po to, by żyć w miłości i rozwijać się na każdej płaszczyźnie życia - mówił biskup.
Podkreślał też, że to właśnie rozdarte serce, w którym zionie wielka przepaść, przysłania godność ludzką.
- Gdy podejmujemy decyzję o odrzuceniu Boga, zaczyna się w życiu chaos, rodzi pogarda względem drugiego, chęć zawładnięcia kimś. Dlatego niech każdy spojrzy w swoje serce i nawróci się do Boga. Jeśli w pojedynczym sercu zniknie przepaść, będzie miejsce na miłość i pokój między narodami - podkreślał bp Gonczaruk.